F1. Robert Kubica został kiedyś mistrzem Polski w grze komputerowej, chociaż nie miał komputera!

Zagadnienia związane z e-sportem coraz częściej pojawiają się w naszym życiu codziennym. Gry komputerowe, które jakiś czas temu traktowaliśmy trochę pobłażliwie jako rozrywkę, ewoluowały wraz z rozwojem technologii. Doszliśmy do momentu, w którym etatowi kierowcy Formuły 1 traktują gry komputerowe jako element treningu między wyścigami. Poziom symulacji w niektórych tytułach bardzo mocno zbliżył się do rzeczywistości. Każdy z nas, stosunkowo niewielkim wkładem finansowym, może zapewnić sobie start na wirtualnym torze u boku gwiazd pokroju Maxa Verstappena.
Zobacz wideo

W 2005 roku, podczas drugiej edycji Mistrzostw Polski w grze Colin McRae Rally, organizatorzy zaprosili do udziału 20 letniego kierowcę Formuły 3. Nie posiadał on jednak swojego komputera, więc według relacji innych osób, do turnieju przygotowywał się w kafejce internetowej i u kolegi. Te kilkanaście godzin ćwiczenia nijak miało się do tygodni treningów pozostałych uczestników, którzy odcinki w grze przejeżdżali na pamięć. Robert Kubica, bo tak miał na imię zaproszony VIP, zajął w kwalifikacjach piąte miejsce, a w finale wygrał zawody o 0,7s.

Wynik ten wywołał wielkie kontrowersje ponieważ początkowo Kubica sklasyfikowany został niżej, natomiast był przekonany, że jechał szybciej od rywali i postanowił wyjaśnić tę kwestię z sędziami. Jak się okazało, niesłusznie doliczono mu minutę do osiągniętych rezultatów. W ten sposób został Mistrzem Polski.

Sposób ogłoszenia wyników i zamieszanie związane z błędem w obliczeniach rozpętało burzę na forum internetowym, a niektórzy nawet posądzali Roberta o korzystanie z tzw. “cheatów” (tj. używanie nielegalnych kodów dla osiągnięcia lepszych wyników). Kubica honorowo nagrodę przekazał osobie, która w klasyfikacji generalnej zajęła drugie miejsce. Dodatkowo - na internetowym forum oświadczył, że jeśli ludzie nie potrafią zaakceptować tego, że ktoś z “zewnątrz” jest od nich szybszy, to już nigdy nie weźmie udziału w takiej imprezie.

Symulatory jako element treningu

Zawodowi kierowcy traktują granie w gry komputerowe jako element treningu. Wielu z nich posiada profesjonalne stanowiska w zaciszu swoich domów. Max Verstappen podczas wakacyjnych wizyt w rodzinnym domu nie może sobie odmówić pojeżdżenia na konsoli.

Traktuje to jako ćwiczenie koncentracji, nawyków oraz refleksu. Co więcej - robi to z pasji. Wierzy, że każdy kontakt z kierownicą pozwala mu stać się lepszym kierowcą.

Kierowcy, którzy opuszczają Formułę 1 i przenoszą się do innych serii wyścigowych wykorzystują gry jako pole do nauki nowych torów. W domowym zaciszu mogą uczyć się wchodzenia w zakręty danym samochodem i trenować przed zawodami. Formuła 1 mocno zmieniła się w ostatnim dziesięcioleciu. Ograniczenia w testowaniu na prawdziwych torach otworzyły nowe możliwości wykorzystania symulatorów. Nic więc dziwnego, że zespoły wyścigowe korzystają z własnych, mocno rozbudowanych symulatorów. Może to się wydawać nierealne, ale wstępne ustawienia bolidu na dany wyścig, tworzone są w oparciu o przejazdy kierowców w symulatorze. To samo tyczy się testowania nowych części wprowadzanych do produkcji.

Max Verstappen i Lando Norris partnerami w wirtualnym zespole

Na serwerach jednej z najlepszych symulacji wyścigów samochodowych - grze iRacing, możemy spotkać wielu byłych i obecnych kierowców Formuły 1. Wśród graczy można wymienić między innymi Rubensa Barrichello, Roberta Kubicę, Juana Pablo Montoyę, Takume Sato, Maxa Verstappena czy Lando Norrisa. Dwóch ostatnich występowało razem w jednym zespole podczas dwunastogodzinnego wyścigu na torze w Bathurst. Panowie bawili się świetnie, lecz niestety nie przełożyło się to na końcowy rezultat - ich odpadnięcie z rywalizacji możemy zobaczyć poniżej.

Zawodowi kierowcy nie mają w grach taryfy ulgowej. Każdy za cel nadrzędny stawia sobie wyprzedzenie znajomego kolegi z serwera. Dodatkowo są oni traktowani w ten sam sposób co reszta graczy. Konto Scotta Speeda, byłego kierowcy F1, zostało zbanowane na tydzień, po tym jak z premedytacją wjeżdżał w innych zawodników. Najwyraźniej zbyt dosłownie zinterpretował powiedzenie “to tylko gra”. Dla wielu fanów motosportu możliwość rywalizowania z najlepszymi kierowcami świata podczas takich zawodów jest bezcennym wspomnieniem, a jeszcze cenniejszym jest ściganie się z nimi na prawdziwym torze. To wszystko jest możliwe. 

Przez grę na tor wyścigowy

Aby zaistnieć w motosporcie, trzeba dysponować pokaźnym budżetem na starty. Wirtualne serie wyścigowe pomagają najlepszym naturalnym talentom ten szczebel ominąć. W praktyce - każdy z nas ma tam szanse. Na prawdziwych torach wyścigowych możemy spotkać coraz więcej kierowców wywodzących się z gier samochodowych.

Pierwszą i najbardziej znaną serią która stawiała na potencjał kryjący się w domorosłych kierowcach była GT Academy uruchomiona w 2008 roku. Jej zwycięzcy w ramach nagrody byli obsadzani w prawdziwych wyścigach. Po trzech latach istnienia szkółki, jeden z jej wychowanków zajął wraz ze swoim zespołem drugie miejsce w legendarnym wyścigu 24h Le Mans w kategorii LMP2. Takich przykładów jest więcej. Na początku każdego roku rozgrywana jest impreza Race Of Champion, na którą zapraszani są najlepsi kierowcy różnych serii motosportowych z całego świata. Jej uczestnikami byli między innymi Michael Schumacher, Sebastian Vettel, Alain Prost, Sebastian Ogier i inni.

Przed zawodami odbyła się impreza e-sportowa o nazwie eROC, której nagrodą główną był start prawdziwym samochodem w imprezie głównej u boku wszystkich legend. Jak wielkie było zdziwienie komentatorów, gdy okazało się, że gracz komputerowy objechał byłego kierowcę Formuły 1.

Być jak kierowca F1

Na rynku dostępna jest oficjalna gra - F1 2018. Jej producenci zorganizowali oficjalny turniej dla najzagorzalszych fanów królowej sportów motorowych. Każdego roku najlepsi z zawodników zapraszani są na finały rozgrywające się w paddocku toru podczas weekendu wyścigowego. Jeśli jednak nie zaliczamy się do najzdolniejszych graczy świata, ciężko będzie nam tam się dostać.

Chcąc jednak poczuć namiastkę emocji związanych z rywalizacją w mistrzostwach, z pomocą przychodzi nam seria organizowana przez pasjonatów sportu. Największa z rodzimych lig zrzesza ze sobą całkiem pokaźne grono graczy posiadających konsolę PS4. Chętni są podzieleni na trzy dywizje zgodnie z umiejętnościami, więc poziom jest dostosowany dla każdego chętnego. Wyścigi są transmitowane oraz komentowane na platformie YouTube.

Jak zacząć?

Jeśli chcemy rozpocząć swoją przygodę z wirtualnym ściganiem potrzebny nam będzie przede wszystkim komputer lub konsola. Następnym krokiem jest zakup kierownicy. Gra na klawiaturze albo padzie nie odda we właściwy sposób wrażeń z rozgrywki oraz nie pozwoli osiągnąć nam najlepszych rezultatów. Przyzwoita kierownica w komplecie z pedałami to koszt ok. tysiąca złotych. Warto wybrać model z dobrym sprzężeniem zwrotnym oraz dużym kątem obrotu.

Jeśli dysponujemy większym budżetem i odrobiną wolnego miejsca możemy dodatkowo zaopatrzyć się w specjalne stanowisko do grania złożone z fotela rajdowego oraz stelaża do którego możemy przykręcić naszą kierownicę. Później zostaje nam już tylko wybór odpowiedniego dla siebie tytułu - a jest w czym wybierać. Zgodnie z naszymi upodobaniami możemy przebierać w grach rajdowych i wyścigowych. Wybierzmy tytuł, który sprawi nam większą frajdę.

W wyścigach szlifować będziemy każdy z torów starając się ucinać setne części sekundy, a w rajdach bardziej istotne będzie chwilowe wyczucie warunków na drodze i większa improwizacja. Kupując grę sprawdź recenzje w internecie. Na kierownicy najlepsze wrażenia uzyskamy w grach z gatunku symulatorów niżeli w grach typu arcade. Granie na kierownicy wykształci w nas bezwarunkowe odruchy, które mogą przydać się podczas jazdy zwykłym samochodem. Jeśli wpadniemy w poślizg na śliskiej nawierzchni, jest szansa, że doświadczenie zdobyte w grach pomoże nam sprawniej założyć kontrę i wyprowadzić samochód z niebezpiecznej sytuacji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.