Niemiec zaliczył dziś debiut za kierownicą współczesnej konstrukcji Formuły 1, współpracując ze stajnią z Maranello. Syn Michaela Schumachera pokonał łącznie 56 okrążeń, ustanawiając drugi najlepszy czas.
- Podczas pierwszego przejazdu, kiedy korzystałem z przepustnicy i innych elementów, zdałem sobie sprawę, że ta maszyna ma wielką moc. Czułem się dobrze - powiedział Mick Schumacher. - Jest wielki potencjał w tym bolidzie pod względem prędkości w zakrętach oraz trakcji. Trudno to opisać i jestem pewny, że można jeszcze sporo wykorzystać. Można było cały czas opóźniać hamowanie, a bolid zatrzymywał się w identyczny sposób. To naprawdę szalone - opisywał swoje przejazdy niemiecki kierowca.
20-latek podkreślił jednak, że podczas swojego pierwszego przejazdu bolidem Ferrari nawet nie zbliżył się do jego limitów. - Granica cały czas przesuwała się. Czułem się, jakbym mógł hamować do pierwszego zakrętu na pięćdziesiątym metrze. Oczywiście to nie było możliwe, ale kiedy opóźniałem hamowanie, wszystko szło zgodnie z planem. To dlatego uważam, iż pozostał margines - przyznał po zakończeniu jazd.
Schumacher, który na oponach C5 stracił pół sekundy do najszybszego Verstappena na C3, dodał, że nie przejmuje się końcowym rezultatem. - Oczywiście w porównaniu do mnie Max ma o wiele większe doświadczenie. Wydaje mi się, że możemy być szczęśliwi. Wykonaliśmy swoją pracę i na koniec jestem szczęśliwy z tego jak czułem się w bolidzie oraz jak dużą odnalazłem w nim pewność. To był bardzo dobry dzień - powiedział.
Kierowca Premy w Formule 2 zapytany na koniec, jak radzi sobie z tak dużym zainteresowaniem mediów jego osobą, odpowiedział: - To bardzo proste. Tak długo jak opuszczam wizjer, wszystko ogranicza się do ścigania. Jestem w F1, by cieszyć się nią i robiłem to na 110 procent. Zakładam, że widzicie, iż bardzo dużo się uśmiecham! Okrążenia z pełną mocą były po prostu niesamowite - podkreślił Schumacher. Więcej o F1 przeczytasz na f1wm.pl.