Kubica dobrze rozpoczął wyścig, początkowo jadąc przez dłuższy czas na 16. pozycji. W najlepszym momencie był nawet 11., ale wynikało to głównie ze zjechania wielu zawodników do alei serwisowych. - Początek był całkiem niezły, bo nie za bardzo trzeba było samochodu, aby było okej. Ale czułem już po tym, jak zachowuje się maszyna, że znowu będzie trudno - powiedział na antenie telewizji Eleven Robert Kubica.
Ostatecznie Polak na mecie zameldował się jako ostatni (czterech zawodników nie ukończyło wyścigu). Po zawodach nie ukrywał, że przy obecnym stanie bolidu, w jakim przychodzi mu startować, nie ma szans na rywalizację z innymi kierowcami: - Od początku walczyłem o to, żeby utrzymać bolid na torze, niż faktycznie jechać. Myślałem, że rajdowo sobie nieźle radzę po paru sezonach w WRC, ale taka jazda samochodem F1 mi nie odpowiada.
W Bahrajnie odbędą się w kolejnych dniach testy bolidu Williamsa. Zdaniem Kubicy mogą się one okazać kluczowe w kontekście szans zespołu na sukcesy w tym sezonie Formuły 1. - Czekamy na testy, bo jak chłopaki nie zrozumieją o co chodzi, to nie ma to sensu. To walka, a nie jazda - stwierdził polski kierowca.
W niedzielnym wyścigu najszybszy okazał się Lewis Hamilton (Mercedes). Drugi był jego kolega z zespołu Valtteri Bottas, a trzeci Charles Leclerc (Ferrari). O ogromnych zawodzie może mówić zespół Ferrari. Do połowy wyścigu stawce przewodzili Leclerc z Sebastianem Vettelem, ale usterki bolidów spowodowały, że monakijczyk ostatecznie był trzeci, a Niemiec piąty.