Hamilton wygrał dramatyczny wyścig o GP Bahrajnu. Robert Kubica lepiej niż w Australii

Lewis Hamilton odniósł zwycięstwo w dramatycznym wyścigu o GP Bahrajnu. Pod koniec wyścigu na pierwszej pozycji plasował się Charles Leclerc. W jego bolidzie doszło jednak do awarii układu hybrydowego. Hamilton skorzystał z okazji i awansował na pozycję lidera. Monakijczyk nie zdołał obronić drugiej pozycji przed Bottasem i musiał zadowolić się miejscem na najniższym stopniu podium.
Zobacz wideo

Sebastian Vettel popisał się zdecydowanie lepszym startem niż Charles Leclerc i na dojeździe do pierwszego zakrętu przesunął się na pozycję lidera. Monakijczyk miał duże problemy z pokonaniem pierwszych zakrętów i przed dojazdem do czwartego wirażu spadł na trzecią lokatę, za Valtteriego Bottasa.

Sytuacja w ścisłej czołówce unormowała się, gdy na drugim kółku Leclerc zrewanżował się Bottasowi przeprowadzając udany atak w pierwszym zakręcie i powrócił na drugą pozycję. Fin przestrzelił dohamowanie, przez co naraził się na zagrożenie ze strony Hamiltona. Pięciokrotny mistrza świata wykorzystał chwilę słabości i wskoczył na trzecią pozycję.

Po trzech okrążeniach czołową dziesiątkę uzupełniali Verstappen, Sainz, Magnussen, Raikkonen, Ricciardo oraz Perez. Na starcie doszło do kolizji pomiędzy Strollem i Grosjeanem, którzy musieli zjechać na nieplanowane pit stopy. Dzięki temu o dwa miejsca awansowali reprezentanci Williamsa - Kubica i Russell toczyli własny pojedynek, co chwilę zmieniając się pozycjami siedemnastą i osiemnastą. Niedługo później za duet Williamsa spadł Carlos Sainz. Hiszpan spróbował zaatakować w czwartym zakręcie Verstappena, ale zahaczył nosem o bolid Red Bulla, uszkadzając przednie skrzydło.

Po niemrawym starcie Leclerc odzyskał mocne tempo i zaczął wykręcać rekordowe czasy okrążeń. Jestem od niego szybszy - mówił przez radio. Szóste okrążenie przyniosło walkę o prowadzenie w wyścigu. Monakijczyk skorzystał z DRS na głównej prostej i wyprzedził kolegę z zespołu, który próbował odzyskać pierwsza lokatę na nowo utworzonej strefie aktywacji ruchomego tylnego skrzydła na dojeździe do T4. Atak ten zakończył się jednak niepowodzeniem. 21-latek zdołał szybko oddalić się od Niemca na więcej niż jedną sekundę, uniemożliwiając mu użycie DRS.

Kevin Magnussen doświadczał poważnych problemów. Na siódmym kółku spadł z szóstego na dziesiąte miejsce. Duńczyk nie zjeżdżał jednak na postój, cały czas korzystając z supermiękkich opon, na których wystartował do wyścigu. Z tyłu stawki Kubica zajmował szesnaste miejsce, dysponując sekundową przewagą nad Russellem. Podczas gdy sędziowie ogłosili, iż zajmują się wyjaśnieniem incydentu, do jakiego doszło pomiędzy Verstappenem i Sainzem, drugi z reprezentantów Red Bulla - Pierre Gasly, robił co tylko mógł, by wskoczyć do premiowanej punktami dziesiątki. Magnussen dzielnie odpierał ataki Francuza, do dziesiątego kółka, na którym zjechał po świeże supermiękkie opony.

Sędziowie uznali, że nie będą podejmować akcji ani w przypadku kolizji Pereza i Grosjeana, ani Verstappena i Sainza. Gasly z kolei stracił jedną pozycję na rzecz Albona - Francuz wyraźnie nie czuł się komfortowo za sterami bolidu RB15. Verstappen zjechał na wymianę opon na jedenastym okrążeniu, otrzymując opony wykonane z pośredniej mieszanki. Białe PZero dostał także Bottas - po wyjeździe z alei serwisowej Fin spadł na chwilę za Verstappena. Na postój zjechał także Kubica, który spadł na P17. Tymczasem Hamilton zbliżył się do drugiego Vettela na dystans 0,5s.

Dwa pit stopy

O ile w przypadku Leclerca pit stop nie przyniósł zmiany pozycji, Vettel spadł na trzecie miejsce ze względu na udane podcięcie wykonane przez Hamiltona, który jako jedyny z czołowej czwórki miał w swym bolidzie miękkie ogumienie.

Na osiemnastym kółku Romain Grosjean został zmuszony do wycofania się z rywalizacji ze względu na uszkodzenia podłogi, do jakich doszło wskutek kraksy ze startu. Haas zdecydował się na zmaksymalizowanie szans na dobry wynik Kevina Magnussena, optując za realizacją strategii z użyciem jednego pit stopu. Duńczyk nie prezentował jednak wybornej dyspozycji - jechał na trzynastym miejscu. Leclerc nie zwalniał i stopniowo budował przewagę nad Hamiltonem. Na dwudziestym okrążeniu wynosiła już ona około 5,5s. 1,3s za Brytyjczykiem czaił się Vettel, za którym ze stratą 8s podążał Bottas.

W tym samym czasie trwała walka o siódme miejsce - brali w niej udział Hulkenberg i Raikkonen. W bliskiej odległości jechali obok siebie Kubica i Russell, plasujący się na P16 i P17. W ich przypadku różnica czasowa nie przekraczała nawet jednej sekundy. Vettel próbował wywierać presję na Hamiltonie, który wpadał w coraz większe tarapaty ze względu na stan supermiękkich opon. Mamy 21. kółko, a tylne gumy są już niemal całkowicie zużyte. Dwa kółka później Vettel wykorzystał problemy zawodnika Srebrnych Strzał, powracając na pozycję wicelidera. Leclerc miał już w tym czasie ponad siedem sekund przewagi.

Norris narzekał po GP Australii na to, iż nie wykonał najlepszej pracy w trakcie wyścigu. Brytyjczyk chciał odkupić winę i radził sobie z tym całkiem dobrze. Junior McLarena wyprzedził Kimiego Raikkonena i plasował się na siódmej lokacie. Nieco później, na 27. kółku, Robert Kubica został zdublowany przez lidera wyścigu. Polak miał już na koncie drugi pit stop. Spadł za Russella i Strolla. Do Kanadyjczyka tracił 0,4s, a za nim, na ostatniej pozycji jechał Sainz. Hiszpan szybko odrabiał jednak dystans dzielący go od kierowcy Williamsa. O jedenaste miejsce walczył duet kierowców jadących na jeden postój: Ricciardo i Magnussen. Australijczyk miał lepsze tempo, dzięki czemu nie potrzebował zbyt wiele czasu na wyprzedzenie Duńczyka.

Na 32. okrążeniu Kubica stracił pozycję na rzecz Sainza, który przypuścił atak w pierwszym zakręcie. Polak spróbował rewanżu, jednak na dojeździe do T4 nie mógł skorzystać z systemu DRS. Jego próby skazane były na niepowodzenie.

Jako pierwszy z czołówki na drugą wizytę w alei serwisowej zameldował się Verstappen. Holender, który na dość wolnym pit stopie otrzymał do bolidu miękką mieszankę, spadł na siódme miejsce, ale szybko uporał się z Raikkonenem. On także zanurkował wkrótce do alei serwisowej.

Vettel obraca bolid, traci przednie skrzydło i miejsce w czołówce

Hamilton zdecydowanie podkręcił tempo po wymianie opon na miękkie. Obaj kierowcy stoczyli emocjonujący pojedynek na 37. okrążeniu, przejeżdżając blisko siebie czwarty, piąty i szósty zakręt. Vettel wyszedł z opresji obronną ręką. Okrążenie później Niemiec został wyprzedzony przez Brytyjczyka pod koniec drugiej strefy DRS i tuż po tym obrócił swój bolid, tracąc kontakt z czołową trójką.

Nie był to koniec dramatu kierowcy z Heppenheim. Po przejechaniu kilku wiraży Niemiec stracił przednie skrzydło - oderwało się ono samoistnie od nosa podczas przejeżdżania trzeciego obszaru aktywacji ruchomego tylnego skrzydła. Niemiec musiał zjechać na nieplanowany postój i spadł na ósme miejsce.

Ostra walka trwała także między zawodnikami Renault, którzy starli się ze sobą w pierwszym zakręcie, walcząc wtedy o piąte miejsce. Ricciardo zahaczył przednim skrzydłem o prawą tylną oponę w bolidzie Hulkenberga. "Co to miało być? Uderzył mnie. Zostawiłem mu przecież mnóstwo miejsca" - wykrzykiwał przez radio rozdrażniony Niemiec. Niedługo po tym obu kierowców wyprzedził odrabiający straty Sebastian Vettel. Między zawodnikami w żółtych bolidach znalazł się także Lando Norris. Fatalna passa Ricciardo zdawała się nie kończyć. Na 45. okrążeniu Australijczyk stracił kolejną lokatę, tym razem na rzecz Raikkonena. Mistrz świata z sezonu 2007 automatycznie zabrał się za walkę z Norrisem.

Leclerc traci szansę na pierwsze zwycięstwo w karierze

Dwanaście okrążeń przed metą Leclerc zgłosił problemy z pracą jednostki napędowej i zaczął tracić pewną przewagę nad Lewisem Hamiltonem. Po kilku minutach wynosiła ona tylko trzy sekundy.

Monakijczyk miał świadomość, iż traci szansę na odniesienie pierwszego zwycięstwa w karierze. Nie mógł korzystać z energii zgromadzonej w bateriach. Lewis Hamilton skorzystał z okazji i wyprzedził 21-latka pod koniec 48. kółka. Po raz kolejny dała o sobie znać brutalna natura F1.

Leclerc w żaden sposób nie próbował myśleć o odrobieniu straconej pozycji - zastanawiał się raczej, czy zdoła dowieźć do mety drugą pozycję przed Bottasem. Deficyt mocy okazał się jednak zbyt wielki. 21-latek spadł na trzecie miejsce.

Flagi w szachownicę żaden z bolidów Renault. Trzy okrążenia przed metą Ricciardo i Hulkenberg zatrzymali swoje bolidy na poboczu toru ze względu na bliżej nieokreślone usterki. Dyrekcja wyścigu podjęła dedycję o wykorzystaniu samochodu bezpieczeństwa. Okazał się on wybawieniem dla Lelcerca, który zapewnił sobie pozycję na najniższym stopniu podium. W czołowej dziesiątce znaleźli się jeszcze Verstappen, Vettel, Norris, Raikkonen, Gasly, Albon oraz Perez.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.