Tempo bolidu FW42 nie pozwala obecnie na nawiązanie walki z rywalami stajni z Grove z końca stawki. Williams był jedynym zespołem, który nie poprawił ubiegłorocznego czasu z kwalifikacji.
Mamy tak duże straty, że musimy traktować wyścigi jak kolejne sesje testowe. Musimy postarać się zrozumieć i sprawdzić pewne rzeczy, oceniając, czy pracują one jak należy, czy nie. Obecnie praca nad optymalizacją nie ma większego sensu, bo po prostu nasza strata do rywali jest zbyt duża - powiedział kierowca Williamsa.
Russell zakończył Grand Prix Australii ze stratą dwóch okrążeń do zwycięzcy - Valtteriego Bottasa. - Jestem zadowolony, że obyło się bez dramatów. Fizycznie czuję się w porządku. Wyścig? Po prostu go przejechałem. Myślę, że wiele się dowiedzieliśmy. Oczywiście jednak nie jesteśmy tutaj po to, aby cieszyć się walkę o ostatnie miejsce. Trzeba wszystko przeanalizować i stworzyć plan działania - stwierdził.
Russell dojechał do mety z przewagą jednego okrążenia nad Robertem Kubicą, ale przyznał, że ze względu na uszkodzenia do jakich doszło w bolidzie Polaka nie można mówić o tym, aby obaj mieli w Melbourne równe szanse. - Dla nas obu liczyło się tylko dojechanie do mety i zebranie tak wielu informacji, jak tylko było to możliwe - tak Brytyjczyk określił rywalizację z polskim kierowcą.
Późny zjazd na wymianę opon pozwolił Russellowi na podkręcenie tempa. - Pod koniec wyścigu utknąłem za Norrisem i Perezem, bo jechałem na świeżym ogumieniu. Było to całkiem miłe. Utrzymywałem się tuż za nimi, więc mogliśmy dzięki temu ocenić, jak wiele docisku tracimy w takiej sytuacji - opisał końcówkę wyścigu kierowca Williamsa. Więcej o F1 przeczytasz na f1wm.pl.