W sezonie 2019 w wyścigach Formuły 1 będziemy oglądać 10 zespołów. Prezydent FIA Jean Todt chce, by za rok na starcie pojawiły się dwie dodatkowe ekipy. Jednocześnie Todt zdaje sobie sprawę, że zespoły, które obecnie uczestniczą w Grand Prix, nie będą patrzeć na ten pomysł łaskawym okiem: – Moim zdaniem, dobrą koncepcją jest powiększenie stawki do 12 ekip. Kierownictwa obecnych uczestników Grand Prix nie byłyby pewnie z tego zadowolone, bowiem zmianie uległby podział zysków – powiedział Todt.
– Nad taką koncepcją należałoby oczywiście długo debatować. Ostatecznie najbardziej zależy mi na jakości, a nie liczbie zespołów – dodał prezydent FIA.
Chase Carey, szef Formula One Group, wtóruje pomysłowi Todta: – Sądzę, że to jeden z naszych strategicznych celów. Chcemy, by coraz więcej konstruktorów było zainteresowanych przystąpieniem do naszej rodziny – stwierdził Carey.
Plany snute przez Todta i Careya skrytykował Christian Horner, dyrektor Red Bull Racing: –W przeszłości już zwiększaliśmy liczbę zespołów. Gdzie one są teraz? Wszystkie upadły. Pragnąłbym, by szefowie F1 dbali raczej o tych, którzy już uczestniczą w całym przedsięwzięciu niż sztucznie zwiększali liczbę pól startowych. Chyba, że chcemy, by jeszcze więcej samochodów było dublowanych – komentuje Horner.