F1. Red Bull podpatrzył rozwiązanie stosowane przez... Williamsa i to skopiował! Wyszło im to na dobre

Rozpoczęliśmy nowy sezon Formuły 1. Po testach, zespoły pracowały w pocie czoła, aby jeszcze na ostatnią chwilę wprowadzić w swoich bolidach poprawki. Forma większości zespołów była dużą niewiadomą, dlatego inżynierowie wierzyli w to, że nawet drobne ulepszenia mogą przyczynić się do dobrej pozycji w kwalifikacjach i pod koniec niedzielnego wyścigu. Wyścig wygrał Valtteri Bottas z Mercedesa.
Zobacz wideo

Osiągnięciem Williamsa było przygotowanie bolidu zgodnego z przepisami

Podczas testów przeprowadzonych w ubiegłym miesiącu, FIA zwróciła uwagę, że lusterka oraz niektóre elementy zawieszenia bolidu FW42 są niezgodne z regulaminem. Inżynierowie Williamsa, mimo problemów kadrowych i organizacyjnych, zdążyli zaprojektować nowe rozwiązania, które nie budziły już wątpliwości sędziów technicznych. Oba bolidy ekipy z Groove ukończyły wyścig w Melbourne, co na tym etapie rozwoju można uznać za mały sukces. Lusterka, które były wypukłe i miały wpływać na aerodynamikę w niedozwolony sposób otrzymały nowy kształt. Obudowa lusterka przypomina teraz projekt Renault z tą różnicą, że elementy łączące lusterko z bolidem są większe. Zgodnie z przepisami kształt obudowy nie determinuje już tak bardzo strugi powietrza w kierunku pokrywy silnika. Niestety jakość montażu pozostawia wiele do życzenia. Na trzecim okrążeniu wyścigu, jedno z lusterek w bolidzie Roberta Kubicy oderwało się od zabudowy, utrudniając tym samym obserwację dublujących go bolidów. Oprócz tego usunięty został siódmy element wahacza, który mógł wpływać na aerodynamikę bolidu w niedozwolony sposób.

Nowy pakiet Racing Point potrzebuje dalszych poprawek

Nie tego oczekiwali kierowcy i mechanicy różowych bolidów Racing Point. Zespół, który chce aspirować do bycia najlepszą ekipą “reszty stawki” wyścig ukończył na 9. i 13. pozycji, zdobywając zaledwie 2 punkty. Racing Point obok Williamsa przejechał najmniejszą liczbę okrążeń testowych przed sezonem. Brytyjczycy wiedzieli, że do Australii przywiozą pokaźny pakiet zmian modyfikujących ich bolid. Na torze Albert Park zaprezentowali między innymi przebudowaną sekcję boczną przed wlotami powietrza do silnika. Oprócz dużej liczby deflektorów wpływających na ruch powietrza, uwagę przykuwa znajdujący się nad nimi poprzeczny element, kształtem przypominający bumerang. Zwiększa on strugę powietrza wpadającą do deflektorów i optymalizuje ich działanie. Nowe lusterka kształtem przypominają mały spojler. Jest to rozwiązanie niestosowane przez inny zespół, jednak trudno stwierdzić, czy taki patent daje realny zysk w trakcie rywalizacji.

Red Bull dodaje (usprawnienia do) skrzydeł

Austriacki zespół podpatrzył rozwiązanie zastosowane przez Mercedesa oraz…Williamsa! Zespół Roberta Kubicy podczas testów jako pierwszy pokazał skrzydło z wycięciem na górnej części bocznej sekcji. Mercedes ten pomysł dopracował do perfekcji, kierując przylegającą do wycięcia łopatkę wysoko w górę. Red Bull szybko podchwycił ten pomysł i zaimplementował zmiany do swojej konstrukcji. Wprowadzone poprawki mają za zadanie przerzucać możliwie dużą ilość powietrza za oponę tak, aby dotarło ono do środkowych części bolidu. Dodatkowo, łopatka skierowana pod tak wysokim kątem może wpłynąć na zwiększenie docisku aerodynamicznego z przodu bolidu.

Ferrari popracowało nad chłodzeniem hamulców

Z uwagi na układ toru w Melbourne i dużą ilość mocnych dohamowań, prawy przedni hamulec jest bardzo obciążony i ma skłonności do przegrzewania się. W warunkach wyścigowych, w przypadku zagotowanych hamulców kierowcy muszą zmniejszać swoje tempo, co może mieć negatywny wpływ na wynik rywalizacji. Inżynierowie Ferrari właśnie w tym elemencie postanowili szukać przewagi nad konkurencją. Zaprojektowali różne obudowy hamulców dla lewego i prawego koła. Na zdjęciach poniżej możemy dostrzec otwory wentylujące zaprojektowane tak, aby wspomagać chłodzenie hamulców podczas ustawienia kół na skos w prawą stronę.

Jak sprawują się nowe tylne skrzydła?

Podczas wyścigu w Australii w warunkach bojowych przetestowane zostały nowe tylne skrzydła, mające ułatwić wyprzedzanie i zredukować strugę brudnego powietrza za bolidem. Na torze położonym w dzielnicy Albert Park w Melbourne nie widzieliśmy jednak nic, co mogłoby wskazywać, że zmodyfikowany element bolidu działa zgodnie z założeniami. Antonio Giovinazzi z uwagi na słabe tempo utworzył za sobą sznur bolidów chcących go wyprzedzić. Lando Norris jadący bezpośrednio za nim, musiał dwoić się i troić aby przeprowadzić skuteczny atak. Co więcej, okazało się, że zwiększone tylne skrzydło bolidu przeszkadza na starcie. Skarżył się na to między innymi Robert Kubica, który po ustawieniu się na polach startowych, zdał sobie sprawę, że skrzydło Carlosa Sainza Jr. stojącego bezpośrednio przed nim, zasłania mu światła startowe. Podobny problem miał również Pierre Gasly. Doszło do tego, że nie mógł on ruszyć wraz z zapaleniem się zielonego światła ponieważ nie widział sygnalizacji. Kolejne GP zostanie rozegrane na torze w Bahrajnie. Tor składa się z długich prostych i to właśnie tam dostaniemy ostateczną odpowiedź dotyczącą pracy skrzydeł z powiększonym systemem DRS. Nocny wyścig na torze Sakhir rozpocznie się 31 marca o godzinie 17:10 czasu polskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.