Russell zajął w Australii 16., a Kubica 17. miejsce. Byli na samym końcu, nie licząc trzech kierowców, którzy w ogóle nie dojechali do mety. Dla Williamsa jednak już sam fakt, że obaj jego zawodnicy ukończyli wyścig, jest już powodem do optymizmu. Tak wynika z raportu, który zespół z Grove opublikował w niedzielne popołudnie.
Po GP Australii starszy inżynier Williamsa Dave Robson był względnie zadowolony. - To był trudny dzień, można się było tego spodziewać. Jednak oba nasze samochody ukończyły wyścig, a to jest już osiągnięcie. Robert miał nieudane pierwsze okrążenie, jednak, gdy wymieniliśmy uszkodzone przednie skrzydło, uspokoił się, wrócił na tor i przejechał całkiem dobre zawody. Debiutujący w Formule 1 George miał solidny cały weekend, pierwszy wyścig już za nim - przyznał Robson. Inżynier dodał także, że jego zdaniem na Antypodach zespół wykonał porządną robotę i idzie w dobrym kierunku.
Podobny raport Williams przygotował po kwalifikacjach. W nich jego kierowcy również wypadli najgorzej z całej stawki, a i tak podkreślano, że bolidy spisują się coraz lepiej.
Kubica i Russell widzą pozytywy
- Jestem bardzo szczęśliwy, że bez większych dramatów pokonałem wszystkie okrążenia. Fizycznie czuję się dobrze i mój pierwszy w karierze wyścig uznaję za udany. Oczywiście rozczarowujące jest to, że jesteśmy tak daleko w tyle - powiedział po wyścigu Russell.
- To z pewnością nie był łatwy wyścig, ale że tak będzie, wiedzieliśmy już przed startem. Zdecydowaliśmy się rozpocząć na twardych oponach i miałem na nich całkiem dobry start. Z kilkoma uszkodzeniami walka o wyższe cele była prawie niemożliwa, ale myślę, że wydarzyło się też kilka pozytywnych. Chcę jeszcze raz podziękować wszystkim w zespole i czekamy na kolejny start - stwierdził z kolei Kubica.
Kolejny wyścig F1, Grand Prix Bahrajnu, zostanie rozegrany 31 marca na torze Sakhir.