Robert Kubica straci połowę dnia testów. Inny kierowca wykupił jazdy

Testy Formuły 1 startują w poniedziałek, ale Robert Kubica pojawi się na torze w Montmelo dopiero w środę po południu. Polski kierowca musi pogodzić się z faktem, że możliwość jazdy w testach wykupił 24-letni Nicholas Latifi, a opóźnienie w budowie bolidu sprawiło, że podstawowi kierowcy stracą po połowie dnia testów.
Zobacz wideo

18 lutego startują testy Formuły 1 na torze w Montmelo pod Barceloną. Od niedzielnego poranka oficjalnie wiemy, że Williams nie pojawi się w poniedziałek na torze. Niestety, na opóźnieniach w pracach konstruktorskich najbardziej stracą podstawowi kierowcy Williamsa. Robert Kubica pojawi się na torze dopiero w środę po południu! A wszystko przez wykupione jazdy Nicolasa Latifiego.

Williams nie zmienia harmonogramu

Williams nie zamierza zmieniać przyjętego wcześniej harmonogramu jazd i o ile nic nie zmieni się w nadchodzących godzinach, to Kubica na tor wyjedzie dopiero w środę po południu! Ma to związek z tym, że rezerwowy kierowca Nicholas Latifi po prostu opłacił swoje jazdy w testach i to on jako pierwszy wyjedzie na tor w barwach Williamsa. We wtorek ma go zmienić George Russell, czyli drugi kierowca. Latifi pojawi się także w środę rano, a dopiero po nim kierownicę przejmie Kubica. Oznacza to, że każdy z kierowców dostanie równo po jednym dniu testowym, a pierwotny plan zakładał, że Kubica i Russell przejadą po półtora dnia.

Latifi czyli mięso, mrożonki i miliony

Doskonale wiadomo, że Williams zmaga się z problemami finansowymi związanymi z odejściem wielu sponsorów, jak choćby Martini, które przez lata było tytułowym partnerem ekipy Williamsa. Teraz jego miejsce zajęła firma Rokit, ale nieoficjalnie mówi się o tym, że oferta jest dużo gorsza finansowo. Z Williamsa odeszło także kilku innych mniejszych sponsorów. Drużyna straciła finansowo także na odejściu Sergieja Sirotkina, który miał wnosić wiano około 15 milionów dolarów.   

Drużyna musi więc ratować się takimi sytuacjami, jak przypadku Latifiego, który za możliwość bycia kierowcą rezerwowym zapłacił (a konkretnie zapłacili jego rodzice) kilka milionów euro za sezon. W pakiecie ma jednak możliwość jechania testów i kilku piątkowych sesji treningowych. W poprzednim sezonie Latifi był kierowcą testowym Force India, ale teraz dzięki zaangażowaniu rodziców będzie miał okazję przetestować bolid, którym już od marca będzie ścigać się Robert Kubica. Karierę 24-latka od lat finansują rodzice, którzy wielkich pieniędzy dorobili się na... mięsie, mleku i mrożonkach. Ojciec kierowcy jest właścicielem potężnej firmy Sofina Foods, matka kierowcy z kolei wywodzi się z rodziny, która jest potentatem na rynku mleczarskim, a majątek szacowany jest na 11 miliardów dolarów. Jej produkty dostępne są w 40 krajach na świecie. Co interesujące, rodzina Saputo jest także sponsorem tytularnym stadionu, na którym w MLS gra na co dzień zespół Montreal Impact.

Małżeństwo z rozsądku

Nicholas Latifi jest zatem idealnym przykładem kierowców nowego pokolenia, czyli zawodników pochodzących z bardzo bogatych rodzin, które chcą finansować starty swoich dzieci. Polscy kibice mogą pamiętać, że Latifi należał do akademii rozwojowej stajni Renault i  w 2017 roku jeździł w testach na Hungaroringu, dokładnie tych, na których pojawił się Kubica jeszcze w barwach Renault. Obaj kierowcy też wymieniali się bolidem. Kariera tego młodszego jednak nie potoczyła się tak jak powinna, ale dzisiaj Latifi chce jeździć i ma pieniądze, z kolei Williams tych pieniędzy po prostu potrzebuje – sportowo tracą kierowcy podstawowi, ale taka jest Formuła 1.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.