Minęło już blisko pięć lat od wypadku narciarskiego we francuskich Alpach, w którym Michael Schumacher niemal stracił życie. Siedmiokrotny mistrz świata uderzył głową w głaz, długie tygodnie pozostawał w śpiączce, przeszedł liczne operacje, a potem został przeniesiony do swojego domu pod Genewą, gdzie przechodzi rehabilitację. Jego stan zdrowia jest utrzymywany w tajemnicy. Rodzina i przyjaciele milczą, ci, którzy próbują puścić parę z ust, szybko wypadają z kręgu bliskich osób, a publikacje blokowane są na drodze sądowej.
Dziennikarzom brytyjskiego "Daily Mail" udało się jednak dowiedzieć, że legendarny niemiecki kierowca jest w dużo lepszym stanie, niż jeszcze niedawno przypuszczano. Ich zdaniem nie jest on już przykuty do łóżka (jak twierdzono w ostatnich tygodniach), a do jakiegokolwiek funkcjonowania nie potrzebuje już stałego podłączenia do specjalistycznej aparatury.
Według gazety Schumacher cały czas mieszka w swojej posiadłości w szwajcarskim Gland i przebywa w głównej części budynku, a nie jak w specjalnie wybudowanej części szpitalnej