Robert Kubica wraca. Karol Bielecki: To pokaz. Nigdy nie warto się poddawać

- Dawno temu wystąpiliśmy razem w telewizji. Miałem z 17 lat, Robert jeździł jeszcze gokartami, a nie w Formule 1. To świetna sprawa, że facet się podniósł. Musi mieć ogromnie, ogromnie silny charakter - tak o powrocie Roberta Kubicy do roli kierowcy wyścigowego w Formule 1 mówi Karol Bielecki. Kubica będzie prowadził bolid mimo niepełnosprawności prawej strony ciała, głównie ręki. Bielecki został królem strzelców turnieju olimpijskiego piłkarzy ręcznych, mimo że kilka lat wcześniej stracił oko.

W czwartek w Abu Zabi Williams ogłosił, że w przyszłym sezonie F1 jednym z jego dwóch kierowców wyścigowych będzie Kubica. 34-letni Polak ostatnio jeździł w cyklu Grand Prix w 2010 roku. W lutym 2011 roku uległ bardzo poważnemu wypadkowi w rajdzie Ronde di Andora we Włoszech. Doznał aż 27 złamań. W najgorszym stanie była prawa ręka kierowcy. Groziła mu nawet amputacja.

Łukasz Jachimiak: Największy powrót w historii polskiego sportu – tak mówią i piszą ludzie komentujący nominację od Williamsa dla Roberta Kubicy na kierowcę wyścigowego w następnym sezonie Formuły 1. Wielu przypomina też Twój powrót, stawiając go na równi z tym Roberta. Jesteś dziś w gronie kibiców Kubicy?

Karol Bielecki: Pewnie, że jestem. Roberta znam, dawno temu wystąpiliśmy razem w programie „Nadzieje olimpijskie”. Mnóstwo lat minęło od tamtego nagrania, miałem z 17 lat, gdy je robiono, Robert też był wtedy młodym chłopakiem, jeździł jeszcze gokartami, a nie w Formule 1. Ale po tym jak go poznałem, kibicowałem mu, obserwowałem jego karierę, cieszyłem się, że się rozwija. Oczywiście później śledziłem jego wracanie do sportu po wypadku. Wiem, że to nie było łatwe i bardzo się cieszę, że tę drogę pokonał. Ogromnie trudną drogę. To jest świetna sprawa, że się facet podniósł i wrócił na najwyższy poziom.

Zakolegowaliście się po tamtym programie?

- Nie, już później nie mieliśmy kontaktu. Nasze dziedziny sportu są zupełnie inne, nie było okazji, żeby się gdzieś spotkać.

Jeden do jednego porównać się tego nie da, ale w jakiejś mierze chyba podobne ograniczenia mają piłkarz ręczny bez oka i kierowca wyścigowy bez sprawnej ręki, którą się głównie posługiwał?

- Na pewno jest to coś podobnie trudnego. Na ogół w takich sytuacjach człowiek się poddaje, mówi, że nie da rady. Kubica pokazał charakter. Jak się mocno chce, to nawet takie przeciwności losu nie są zbyt wielkim problemem, nawet z nimi można wygrać walkę. On musi mieć ogromnie, ogromnie silny charakter. To pokaz siły woli. Tego, że jak się bardzo chce, to się da. I że naprawdę nigdy nie warto się poddawać.

Kubica był praworęczny, a po wypadku tak bardzo ćwiczył lewą rękę, że zeszłoroczne testy medyczne zrobione przez zespół Renault wprawiły ludzi z tej ekipy w zdumienie. Oni powiedzieli Kubicy, że precyzja, siła i szybkość jego lewej ręki są aż o 35 proc. lepsze od najlepszych wyników, jakie kiedykolwiek widzieli. Czy Ty przeżyłeś podobną historię z okiem?

- Tak, u mnie było podobnie, prawe oko w dużym stopniu przejęło funkcję lewego. Ale wiadomo, że to nie daje takiej sprawności, jaka była przed wypadkiem.

Chyba nie muszę pytać czy sprawdzałeś już kalendarz Grand Prix Formuły 1 na następny sezon?

- Oczywiście, że będę oglądał transmisje, będę Robertowi kibicował. Trzymam za niego kciuki i mam nadzieję, że będzie wysoko w klasyfikacji. Ogromny talent ma, tylko dziwne zbiegi okoliczności i ten nieszczęśliwy wypadek sprawiły, że wypadł z czołówki. Ale jestem przekonany, że zrobi wszystko, żeby po powrocie do Formuły 1 wrócić do grona jej najlepszych kierowców.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.