Haas długo zwlekał z ogłoszeniem swojej decyzji. Guenther Steiner przekonywał, że zrobi to po letniej przerwie, ale potem z tygodnia na tydzień przesuwał termin. Jeszcze w czwartek plotkowano w padoku, że ogłoszenie nastąpi dopiero w trakcie GP USA, czyli w drugiej połowie października. Haas jednak się przyspieszył proces i przed piątkowym treningiem w Soczi, gdzie w ten weekend odbędzie się Grand Prix Rosji, ogłosił, kto poprowadzi jego auta w przyszłym sezonie.
Rewolucji nie będzie. Miejsce utrzymali Kevin Magnussen i Romain Grosjean. Duńczyk jest w zespole od 2017 rok, Francuz jeździ rok dłużej, czyli od momentu, gdy Haas dołączył do F1. Przed Grand Prix Rosji Haas jest piąty w klasyfikacji konstruktorów z 15 punktami straty do czwartego Renault. I awans pozycję wyżej jest celem amerykańskiej ekipy.
Kubica z coraz mniejszymi szansami?
Po decyzji Haasa wolne miejsca zostały teoretycznie w trzech zespołach - Force India, Toro Rosso oraz Williams. Ale skład Force India na kolejny sezon wydaje się już pewny - do zespołu przejdzie Lance Stroll z Williamsa, co nie dziwi, bo jego ojciec jest nowym właścicielem zespołu. Jego partnerem będzie Sergio Perez, który w tym teamie jest od 2014 roku i ma za sobą silnych sponsorów.
Toro Rosso ma w sobotę ogłosić powrót Daniła Kwiata. Rosjanin pełni rolę kierowcy rozwojowego w Ferrari i do Toro Rosso, z którego pod koniec 2016 roku został wyrzucony, ma zostać wypożyczony. Plotkuje się, że gronie kandydatów do tego zespołu jest m.in. Pascal Wehrlein, obecnie ścigający się w serii DTM, który ostatnio rozwiązał kontrakt wiążący go Mercedesem. Mówiło się też o młodym Danie Ticktumie, ale w jego przypadku może być problem z uzyskaniem superlicencji.
Z Williamsa odejdzie Stroll, nie do końca wiadomo, co z kontraktem Siergieja Sirotkina. Rosjanin, który jedzie swój debiutancki sezon, jest ostatni w klasyfikacji generalnej i zdobył tylko punkt, ale wydaje się mieć przyzwoitą pozycję w zespole i solidne wsparcie od sponsorów, za którymi stoi Władimir Putin. O miejsce w brytyjskim zespole starają się m.in. Esteban Ocon, który traci fotel w Force India i George Russell (obecnie w Formule 2), czyli kierowcy z programu juniorskiego Mercedesa. Plotkowało się też o Artiomie Markiełowie, który jest rezerwowym w Renault.
Gdzie w tym wszystkim jest Robert Kubica? Sytuacja na rynku ułożyła się tak, że wiele wskazuje na to, że jedyną szansą dla Polaka na fotel wyścigowy znów jest Williams. A Brytyjczycy zapowiedzieli, że z decyzją spieszyć się nie zamierzają.
Nie należy wykluczać, że Polak spędzi kolejny rok w roli kierowcy rezerwowego i rozwojowego, ale niekoniecznie w Williamsie. Możliwe jest też przejście do innej serii. Ale po plan B Kubica sięgnie, gdy straci szansę na fotel w F1.
>>> Mick Schumacher w Ferrari? "Drzwi dla niego będą otwarte"
>>> Sprzedaż Force India w sądzie. Mazepin uważa, że oferował więcej od Strolla