Formuła 1. Robert Kubica na ławce rezerwowych jeszcze posiedzi, bo Lance Stroll musi czekać

Przejście Lance'a Strolla do należącego do jego ojca zespołu Racing Point Force India najprawdopodobniej nie wydarzy się do Grand Prix Rosji. Tym samym przynajmniej do końca września Robert Kubica pozostanie kierowcą rezerwowym zespołu Williams.

Gdy tylko Lawrence Stroll z grupą kanadyjskich inwestorów kupił zespół Force India, spodziewano się, że jego syn Lance, który jest kierowcą Williamsa, czym prędzej przeniesie się do teamu ojca. Mówiono o wielkiej transferowej zawierusze przed Grand Prix Belgii, przesuwano ją następnie na Grand Prix Włoch (2 września), a potem przebąkiwano o Grand Prix Singapuru (16 września). Wiele wskazuje na to, że Kanadyjczyk będzie musiał uzbroić się w cierpliwość.

Stroll we wtorek miał przymiarkę do auta Force India. Zespół sprawdzał jego dopasowanie do tegorocznego auta, ale i zbierał wymiary potrzebne do przystosowania dla niego kokpitu w przyszłym sezonie. Bo to, że Stroll będzie jeździł dla Force India (zespół zapewne będzie nazywał się już inaczej), jest niemal pewne. To, że pojedzie w tym sezonie, już takie nie jest.

Transferowe zamieszanie zostało wstrzymane z dwóch powodów. Przede wszystkim przejęcie zespołu Force India przez nowych inwestorów wciąż wywołuje spore kontrowersje i nie jest jeszcze sfinalizowane we wszystkich obszarach od strony prawnej. Najwięcej obiekcji zgłasza zespół Haas, który ma poczucie, że Force India traktowane jest wyjątkowo i przypomina, że oni na takie gesty (chodzi o pieniądze z zysków od FOM), gdy zaczynali, liczyć nie mogli. Bo w świetle prawa Racing Point Force India jest nowym tworem. A chce traktowania, jakby nic się nie stało i kontynuacji przywilejów starego zespołu. A na to w padoku jednomyślnego „tak” wszystkich zespołów nie ma.

- Istnieje wiele przeszkód, z którymi wszyscy musimy się uporać – szczególnie w kontekście sprzedaży Force India. Kiedy do tego dojdzie, sprawy zaczną iść naprzód. Nie wydaje mi się jednak, że do zmian dojdzie przed Singapurem - mówiła w piątek Claire Williams.

Force India jedzie po punkty

Druga sprawa to walka o punkty. Racing Point Force India przed Grand Prix Belgii miał wyzerowany dorobek punktowy i spadł na koniec klasyfikacji konstruktorów. A im więcej masz punktów na finiszu sezonu, tym więcej pieniędzy dostaniesz przy podziale zysków. Na torze Spa-Francorchamps Sergio Perez i Esteban Ocon wykonali kawał dobrej roboty, zdobyli łącznie 18 punktów i od razu przeskoczyli na dziewiąte miejsce - przed Williamsa i punkt za Saubera i 12 punktów za Toro Rosso. Awans na siódme miejsce wydaje się realny, skok na szóste, które obecnie zajmuje cieniujący McLaren, jest w ich zasięgu. Kto wie, może i wspięcie się na piątą lokatę jest realne. I dlatego Force India chce zatrzymać obecny skład.

Otmar Szafnauer, szef zespołu, wyjaśnia, całkiem słusznie, że każda zmiana kierowcy wymaga dostosowania się do samochodu i stylu pracy zespołu. A gdy się walczy o każdy punkcik, nie ma miejsca na pomyłkę. Dlatego transfery wstrzymano. I to na miesiąc. Grand Prix Singapuru, które wyznaczono na nową datę debiutu Strolla w Force India, też wydaje się mało realne - zespół spodziewa się tam serii poprawek do auta (lepiej żeby wprowadzali je obecni kierowcy), a do tego tor uchodzi za jeden z najbardziej wymagających w kalendarzu, czyli nie jest to najlepsze miejsce do tego, by zacząć przygodę z nową ekipą. Zresztą potwierdzają to słowa szefa zespołu.

- Wciąż mamy do zdobycia wiele punktów w tym sezonie. Zajmujemy dziewiąte miejsce, a nasz cel znajduje się nieco wyżej. Właśnie na nim się koncentrujemy. Kwestią kierowców będziemy martwić się później. Na Spa wywalczyliśmy największą zdobyć punktową w tym sezonie, 18 "oczek". Tutaj potrzebujemy kolejnego mocnego wyniku. Na szczęście Monza pasuje naszemu bolidowi. W Singapurze otrzymamy duży pakiet poprawek. Chcemy skupiać się na tym, co robimy najlepiej – na ściganiu - powiedział Szafnauer.

A Kubica czeka. Czy się doczeka?

A to wszystko oznacza, że okazji na hollywoodzki powrót Roberta Kubicy do ścigania po blisko ośmioletniej przerwie jest coraz mniej. Polak jest pierwszy w kolejności do objęcia posady w związku z wakatem po odejściu Strolla. Ale im proces trwa dłużej, tym dla niego sytuacja jest mniej korzystna.

Williams ma problemy finansowe. Odejście Strolla i strata dwóch dużych sponsorów - Martini oraz Rexona - powoduje, że zespół, oprócz poszukiwania nowych inwestorów, nie będzie obrażał się na zatrudnienie kolejnego kierowcy, który przyniesie ze sobą worek pieniędzy. Kolejnego, bo tak w tym sezonie do Williamsa trafił Siergiej Sirotkin. Zresztą, w przypadku Strolla było podobnie. Oczywiście, Robert Kubica też ma sponsorów za sobą. Ale rywale mogą więcej i byliby gotowi pokryć koszt odszkodowania za niezrealizowanie umowy z Polakiem.

W kontekście Williamsa plotkuje się o kierowcach z Rosji (Artem Markiełow, Nikita Mazepin), którzy gotowi są zapłacić Williamsowi „ile będzie trzeba”, a także o tych, których wspiera Mercedes (Esteban Ocon, George Russell). Niemiecki producent dostarcza Williamsowi silniki, a od przyszłego sezon będzie też wyposażał brytyjską stajnie w skrzynie biegów, więc na te podzespoły gotów jest dać rabat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.