GP Australii. Dlaczego Siergiej Sirotkin nie dojechał do mety?

Plastikowa torebka po kanapce doprowadziła do awarii układu hamulcowego w aucie Siergieja Sirotkina i zmusiła kierowcę Williamsa do wycofania się po zaledwie pięciu okrążeniach swojego debiutanckiego wyścigu w F1.

Grand Prix Australii dla Williamsa było kompletnie nieudane. Lance Stroll dojechał na dopiero 14. pozycji, wyprzedzając tylko Brendona Hartley'a z Toro Rosso. Sirotkin do mety nie dojechał. Po przejechaniu pięciu okrążeń zaparkował auto na drodze bezpieczeństwa przy 13 zakręcie. Poważnej awarii uległy jego hamulce.

- Siergiej miał awarię tylnego układu hamulcowego. Nasza wstępna analiza wykazała, że przyczyną była plastikowa torebka, która zablokowała układ chłodzenia hamulców. Prawy tył auta zapalił się, system hydrauliczny przestał działać, co doprowadziło do zablokowania hamulców - wyjaśniał w komunikacie Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.

- W elementach nadwozia zostały resztki po tej torebce. To była wielka, wielka torebka śniadaniowa - opowiadał Sirotkin. - Hamulce zaczęły mi się przegrzewać od trzeciego zakrętu aż w końcu przestały działać. W pewnym momencie pedał się zablokował. Szczęśliwie w tym miejscu nie było żadnego muru, więc auto pozostało w jednym kawałku - dodał Rosjanin.

Dla Sirotkina pierwszy weekend jako kierowcy wyścigowego w F1 był kompletnie nieudany. W kwalifikacjach był przedostatni, a w niedzielnym Grand Prix nie miał szansy nawet na zebranie doświadczeń z powodu kuriozalnej awarii hamulców.

- Szkoda, bo to był jego debiutancki wyścig. Nie tak powinno zaczynać się karierę w F1 - dodał Lowe.

Kolejny wyścig F1 już 8 kwietnia w Bahrajnie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.