Hamilton potwierdził niedzielnym wyścigiem, że zasługuje na kolejne mistrzostwo świata. Już na początku wygrał pojedynek z Sebastianem Vettelem i nie oddał prowadzenia do samego końca. W trakcie jazdy miał co prawda niewielkie problemy z wibracjami bolidu, ale po mistrzowsku obronił ataki Maxa Verstappena, odnosząc ostatecznie swoje 61. zwycięstwo w F1.
Verstappen ukończył jako drugi, a trzeci był jego kolega z zespołu Red Bulla, Daniel Ricciardo. Brazylijczyk do końca musiał walczyć o podium z Valtterim Bottasem. Na kolejnych, punktowanych lokatach uplasowali się Kimi Raikkonen, Esteban Ocon, Sergio Perez, Kevin Magnussen, Romain Grosjean i Felipe Massa.
O wielkim pechu może mówić Sebastian Vettel, który nie zdołał ukończyć wyścigu. Jeszcze przed startem pojawiły się problemy z układem zapłonowym w jego bolidzie. Niemiec przejechał kilka okrążeń, ale po tym czasie silnik odmówił posłuszeństwa i kierowca zmuszony był zakończyć zmagania. Mocno utrudnił sobie tym samym drogę do tytułu, ponieważ w klasyfikacji generalnej traci do Hamiltona dużo punktów, a do końca sezonu pozostały już tylko cztery wyścigi.
Kolejny z nich – Grand Prix USA – odbędzie się 22 października na torze w teksańskim Austin. Ostatnio triumfował tam Lewis Hamilton i niespodzianką będzie, jeśli nie powtórzy tego rezultatu i w tym roku.