Robert Kubica: Nie mam pucharu za moje jedyne zwycięstwo. Samochodu też nie. Będę chciał go kupić w przyszłości

Żałuję, że nie świętowałem tego sukcesu. Byłem już skupiony na kolejnym wyścigu. Teraz cieszyłbym się bardziej z zespołem. Przepraszam ich za to - mówi Robert Kubica w obszernym wspomnieniu na F1.com w związku z 10. rocznicą jego jedynego triumfu w F1.

Od zwycięstwa Kubicy w Kanadzie minęło już niemal 10 lat. 10. rocznica przypada dokładnie 8 czerwca. To była jedyna wygrana Polaka w F1 i jedyny triumf zespołu Sauber w historii, wtedy startującego pod nazwą BMW Sauber. A Kubica po GP Kanady został liderem klasyfikacji generalnej kierowców.

Dla niego wyścig ten był szczególny z jeszcze jednego powodu. Rok wcześniej na tym samym obiekcie miał poważny wypadek. Przy prędkości 230 km/h zahaczył o auto Jarno Trullego, wyleciał z toru i z ogromnym impetem uderzył w betonową ścianę. Auto się od niej odbiło i wystrzeliło w powietrze. Zatrzymało się dopiero po drugiej stronie. Kokpit był opary na boku. Jak później ujawniono siły dochodził do 75G. Kubicy nic poza drobnym skręceniem kostki się nie stało.

W obszernym materiale na F1.com Kubica wraca wspomnieniami do swojego zwycięstwa z 2008 roku.

"Nie myślałem o wypadku"

- Rok wcześniej miałem wielki wypadek w tym miejscu. Ale bardziej szokujące było to, że mi się nic nie stało. Miałem szczęście. Pamiętam, jak pierwszy raz przyjrzałem się miejscu, w które uderzyłem. Nie miałem negatywnych emocji. Poszedłem dalej i wyrzuciłem to z mojej głowy - mówi Kubica.

- Gdy podczas piątkowego treningu wsiadłem do auta, zamknąłem szybkę kasku i ruszyłem, nie myślałem już o wypadku. Byłem skupiony na tym, co się działo, na jeździe i naszych przygotowaniach do wyścigu. Na wspominanie wypadku nie było miejsca. Nie myślałem o tym. Miałem robotę do wykonania - dodał.

"Mogliśmy walczyć"

- Zawsze lubiłem tor w Montrealu. I to było miejsce dla mnie dobre. (.) Czuć się pewnie, to dobry początek. I w tamtym sezonie BMW Sauber był bardzo konkurencyjny. Nie mieliśmy najlepszego auta, ale mogliśmy walczyć - wspomina Kubica.

Podczas piątkowych treningów notował drugi czas. Podczas sobotnich kwalifikacji wywalczył drugie pole startowe. Przed nim był tylko Lewis Hamilton. - Byliśmy mocni cały weekend. Nie aż tak jak McLaren, ale bardzo nie odstawaliśmy - mówi Polak i opowiada o trudnościach z doborem optymalnej linii wyścigowej.

- Asfalt był bardzo zniszczony, odpadał od ziemi. W wielu miejscach więcej było zgadywania. Ja nie korzystałem z optymalnej linii wyścigowej, bo chciałem unikać luźnych fragmentów. Na nawrocie lepiej było nawet wyjechać na trawę niż zostać na asfalcie. Tak było ślisko - opowiada.

Hamilton pomógł?

Kubica na starcie do niedzielnego wyścigu obronił pozycję. I cały czas jechał za Hamiltonem, który dokładał kolejne sekundy na okrążeniu. Ale gdy na torze na 16. okrążeniu w związku z awarią i pożarem auta Adriana Sutila pojawił się samochód bezpieczeństwa, szansa na wygraną dla Polaka wzrosła. Różnice czasowe znikły, a wszyscy zjechali na zmianę opon. W BMW Sauber przeprowadzili ją najlepiej i przy wyjeździe z pitlane Kubica ustawił się jako pierwszy. Obok niego staną Kimi Raikkonen, w którego auto nagle wjechał Hamilton. Brytyjczyk tłumaczył potem, że nie zauważył czerwonego światła.

- Wszyscy pamiętają, że Hamilton wjechał w auto Raikkonena, a nie w moje, na szczęście. Wydaje mi się, że mieliśmy szansę na zwycięstwo nawet bez tego wypadku. Mieliśmy dobrą strategię i dobrze ją zrealizowaliśmy - mówił Kubica.

Jego zadaniem było wyprzedzić kolegę z zespołu Nicka Heidfelda, a potem uzyskać tak dużą przewagę, żeby wystarczyło do jeszcze jednej zmiany kół. - Budowałem przewagę, ale potem utknąłem za Timo Glockiem. Jak się z nim uporałem, znów mogłem mocno naciskać. Zbudowanie 24-sekundowej przewagi zajęło mi 12 okrążeń - opowiada Kubica.

"Żałuję, że nie świętowałem"

Polak opowiada, że po swoim jedynym jak na razie zwycięstwie w F1 zbytnio nie świętował. I teraz tego żałuje. - Wyleciałem z Kanady bardzo szybko, bo mieliśmy zaplanowaną pracę w fabryce przed testami w Barcelonie. Żałuję, że nie świętowałem tego sukcesu. Byłem już skupiony na kolejnym wyścigu - mówi.

- Teraz cieszyłbym się bardziej z zespołem. Przepraszam ich za to. Byłem młody i zmotywowany, nie chciałem stracić tego momentu - dodał.

Robert Kubica Robert Kubica FRANK AUGSTEIN/AP

Proroctwo Alesiego

Opowiedział też o spotkaniu z Jeanem Alesim, który przyszedł mu pogratulować. - Wygrałem tylko raz, w Kanadzie. Nie powtórz tego -powiedział do Kubicy Alesi.

- Przez lata to zdanie siedziało mi w głowie. Kolejny sezon był trudny. Nasze osiągi nie były zbyt dobre. A w 2010 roku pomyślałem, że nie chcę skończyć jak Jean. Ale wszyscy wiemy, co się stało. To zabawne, że stało się to, co on powiedział. Na pewno mi tego nie życzył, ale takie jest życie. Ale ja mam jeszcze czas - mówi Polak.

Kubica bez pucharu i samochodu

Kubica opowiada, że w domu nie ma pucharu za zwycięstwo w Kanadzie. - Zespół go zatrzymał. Ja nie dostałem nawet repliki i to mnie trochę smuci. Ale taka była polityka zespołu. Miałem to wpisane w kontrakcie. Ostatni raz puchar widziałem podczas grupowego zdjęcia z zespołem po podium - mówi.

Polak chciałby mieć też w swojej kolekcji samochód, którym odniósł jedyne jak do tej pory zwycięstwo. - Próbowałem odkupić to auto, ale mi się nie udało. Wiele aut z tamtego czasu już nie istnieje w oryginalnej formie, bo część została dostosowana do testów systemu KERS. Część podwozi została zniszczona. Zachowały się trzy lub cztery auta z 2008 roku. Prywatny kolekcjoner ma jedno. Skontaktowałem się z nim, ale nie chciał mi go sprzedać. Próbowałem odkupić auto od Saubera, jednak oni też nie byli tym zainteresowani - wspomina.

- Nie przywiązuję wielkiej wagi do spraw materialnych, ale te rzeczy mają dla mnie sporą wartość, a dla innych nie. Będę starał się odzyskać auto w przyszłości - zapowiedział.

Co by było gdyby...

- 10 lat od mojego zwycięstwa szybko przeleciało. To przypomina mi jak młody wtedy byłem. Teraz prawdopodobniej bardziej doceniałbym weekend wyścigowy niż w tamtym momencie mojej kariery. Gdy przekroczyłem linię mety, mój inżynier powiedział mi, że prowadzę w mistrzostwach świata. To było miłe, ale i dziwne uczucie. Mieliśmy bardzo mocne auto wtedy. Dobrze przygotowaliśmy się do zmian w przepisach, ale Kanada była szczytem naszych możliwości. Osiągnęliśmy cel i rozwój auta się zatrzymał. Siły zostały rzucone na auto na kolejny rok. Szkoda, bo choć nie mieliśmy najszybszego auta, to zawsze byliśmy z przodu i byliśmy regularni - opowiada Polak.

- Nie jestem gościem, który ogląda się za siebie. To przeszłość. To był fantastyczny moment, fantastyczny weekend. Podróż do Kanady w tym roku będzie czymś wyjątkowym - dodaje.

Kubica zaprezentował tor

Przed niedzielnym GP Kanady Kubicę wyróżniono jeszcze w jeden sposób. To Polak opowiada o charakterystyce toru w Montrealu podczas przejazdu w symulatorze, a nie jedyny Kanadyjczyk w F1, czyli jego kolega z zespołu Lance Stroll. Ale nastolatka w tej roli wykorzystano przy okazji GP Azerbejdżanu, gdzie rok wcześniej zajął trzecie miejsce na podium, a nie zdarza się, by któryś z kierowców opowiadał o torze więcej niż raz w sezonie. Kubica jest pierwszym jak do tej pory kierowcą rezerwowym, którego wykorzystano do tzw. Virtual Hot Lap.

GP Kanady - terminarz

GP Kanady będzie siódmym wyścigiem w kalendarzu F1. Kierowcy na torze pojawią się w piątek. Dwa półtoragodzinne treningi zaplanowane na godz. 16 i godz. 20 polskiego czasu. W sobotę o godz. 17 trening, a o godz. 20 kwalifikacje. Niedzielny wyścig rozpocznie się o godz. 20.10.

Więcej o:
Copyright © Agora SA