Robert Kubica: Problemy trzeba rozwiązać w zimie, a nie udawać, że jest wszystko dobrze

- Problemy trzeba rozwiązać w zimie, a nie udawać, że jest wszystko dobrze, żeby politycznie to ładnie wyglądało. Nie mamy za dużego komfortu w tym aucie, ale to było wiadome od listopada. Ja nie jeżdżę, więc się nie wypowiadam - mówił Robert Kubica w Eleven Sports o problemach z fotelami w aucie Siergieja Sirotkina i Lance'a Strolla.

Williams po sześciu wyścigach sezonu jest na szarym końcu w klasyfikacji konstruktorów. Zespół uciułał ledwie cztery punkty - to efekt ósmego miejsca Lance'a Strolla w GP Azerbejdżanu. Poza tym wyścigiem nigdzie indziej nie był szczególnie blisko zdobycia punktów. W GP Hiszpanii Stroll dojechał na 11. pozycji, ale do dziesiątego miejsca stracił sporo.

Brytyjski zespół od miesięcy zmaga się z problemami z samochodem. Jako ostatni przeszedł przedsezonowe testy zderzeniowe, jako ostatni dokonał uruchomienia silnika i na razie ma najgorsze tempo w całej stawce. To efekt błędów w pracach projektowo-konstrukcyjnych, które teraz próbuje się naprawiać. Ale niedomagań samochodu jest więcej.

Problem z fotelem

Podczas GP Hiszpanii Siergiej Sirotkin narzekał na swoją pozycję w aucie. Po wyścigu tłumaczył, że nie był w stanie wysiedzieć w fotelu. Miał poobijane nogi, przesuwał się w aucie, co nie pozwalało mu w stu procentach skupić się na prowadzeniu. Z mechanikami i inżynierami spędził dobre kilkadziesiąt minut na torze Catalunya, próbując rozwiązać ten problem. W Monako już na to nie narzekał.

Kłopoty z siedzeniem zaczął mieć za to Lance Stroll. Lub też zaczął o nich głośno mówić. Narzekał przez radio podczas sesji treningowych, że ma siniaki na nogach, że nie jest w stanie dłużej w takich warunkach prowadzić auta. Rugał mechaników przez radio, że miał źle zamontowany zagłówek.

Robert Kubica Robert Kubica FRANCISCO SECO/AP

Kubica: To było wiadome od listopada

Maciej Jermakow z Eleven Sports zapytał Kubicę o problemy z fotelem Williamsa. - Uważam, że problemy trzeba rozwiązać w zimie, a nie udawać, że jest wszystko dobrze, żeby politycznie to ładnie wyglądało. Nie mamy za dużego komfortu w tym aucie, ale to było wiadome od listopada. Ja nie jeżdżę, więc się nie wypowiadam. Są pewne rzeczy, które można byłoby poprawić. Nie wiem, jakie oni mają dokładnie problemy. Ja mam swoje, ale ja nie jeżdżę, więc zostawię je dla siebie - mówił Polak.

Williams przekonuje, że jest w trakcie wdrażania programu naprawczego. Zespół ciężko pracował nad zrozumieniem natury swoich problemów podczas testów w Barcelonie i sprawdzał, co może pomóc je rozwiązać. Problem z fotelem pokazuje, że sytuacja Williamsa jest poważniejsza niż się wydawało. A, co gorsza, kłopoty dotyczą  też sfery organizacyjnej, bo chyba tylko tym można tłumaczyć to, co wydarzyło się przed startem GP Monako w aucie Siergieja Sirotkina.

Lowe tłumaczy się z kary dla Sirotkina

Wydawało się, że w Monako będzie szansa na punkty. Rosjanin wywalczył 13. pozycję startową  w kwalifikacjach, po starcie przesunął się na 12. miejsce, ale szybko jego zapał został ostudzony. Na kierowcę nałożono karę 10-sekundowego postoju w pitstopie po tym, jak jego samochód nie miał zamontowanych kół na trzy minuty przed rozpoczęciem okrążenia rozgrzewkowego. Zamiast walki o czołową dziesiątkę, była jazda na końcu stawki.

- Wiedziałem, że coś jest nie tak z kołami przed startem, ale starałem się o tym nie myśleć, by nie stracić koncentracji - mówił Sirotkin.

- Mieliśmy problem z zamontowaniem kół w aucie Siergieja, przez co przekroczyliśmy limit czasu. Dostaliśmy karę i w efekcie jego wyścig został zrujnowany, bo musiał co chwilę przepuszczać dublujące go auta - tłumaczył Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williams.

Z czego wynikał problem z założeniem kół w aucie Rosjanina, nie wiadomo.

Hamulce się przegrzały, opony pękały

Lance Stroll przez cały weekend narzekał na to, jak prowadził się samochód. W kwalifikacjach wywalczył 18. pole startował, w wyniku kary dla Romaina Grosjeana startował z 17. pozycji, ale też zbyt wiele się nie pościgał. Na 9. okrążeniu pękła opona w jego aucie. Jak się okazało po wyścigu, nie w wyniku kontaktu z innym samochodem, ale z powodu defektu jego auta.

- U Lance'a opona pękła opona, bo hamulce były zbytnio rozgrzane. Doprowadziły do przegrzania felgi i to doprowadziło do kapcia. Na drugim komplecie opon znów mieliśmy ten problem. Dopiero później sobie z tym poradziliśmy - wyjaśniał Lowe. Stroll do mety dojechał jako ostatni z kierowców, którzy ukończyli wyścig.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.