Paddy Lowe: Nie patrzymy na tempo Roberta Kubicy

Robert Kubica jest zaangażowany w 110 procentach, jest entuzjastyczny, poświęca się i wszystko co robi, ma na celu pomóc zespołowi, pomóc w rozwoju auta i wreszcie pomóc kierowcom wyścigowym. Nie demonstruje swoich własnych ambicji - mówi Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.
Robert Kubica Robert Kubica MANU FERNANDEZ/AP

Jak wielkie kłopoty macie tak naprawdę?

Paddy Lowe: Mamy wiele problemów i staramy się je zrozumieć. Gdy odkrywasz, z czym sobie nie radzisz, jesteś w stanie określić, jak wiele czasu zajmie uporanie się z tą kwestią. Wydaje nam się, że uda nam się to zrobić w trakcie tego sezonu. Jeszcze nie wprowadziliśmy poprawek, które mają rozwiązać nasze podstawowe problemy, ale to zrobimy. Widać, że nasze tempo jest złe. To efekt tego, że samochód blisko swojego limitu nie daje się prowadzić. To auto ma wiele silnych stron, ale przez nasze problemy nie jesteśmy tego w stanie pokazać.

Mówi pan o problemach, a czy to nie jest tak, że to jest kwestia fundamentalnej pomyłki w konstrukcji auta, którą trudno będzie rozwiązać przed przerwą w połowie sezonu, czyli po wyścigu na Węgrzech?

- Mamy opracowany plan naprawczy, którego celem jest przywrócenie auta do poziomu, na którym byliśmy. Ten program na pewno potrwa do połowy sezonu.

Sergiej Sirotkin mówił, że samochód jest nieprzewidywalny w prowadzeniu. Jak trudno było inżynierom znaleźć przyczynę?

- Mamy wiele narzędzi, wiele danych i dowodów, które zbieraliśmy przez ostatnie tygodnie i całkiem dobrze rozumiemy już, co było źle. A to pozwala wyznaczyć plan działania i jak to poprawić.

Z marketingowego punktu widzenia ten sezon wydaje się być kluczowy. Szukacie zastępstwa dla waszego głównego sponsora - Martini. Czy czuje pan presję od kolegów z działu marketingu, którym trudno sprzedać jest taki produkt, jaki teraz macie?

- Rozumiem ich, ale nie ma na to odpowiedzi. Nie wykonaliśmy na razie wystarczająco dobrej pracy. Ja też nie wykonałem swojej roboty wystarczająco dobrze jeśli chodzi o postępy zespołu w ostatnich 12 miesiącach czy reakcję na te problemy. Komercyjnie stawia nas to w trudnej sytuacji.

Robert Kubica Robert Kubica FRANCISCO SECO/AP

Czy uważa pan, że jest odpowiednią osobą, by wyprowadzić zespół z tej mizerii?

- Ktoś inny powinien się wypowiedzieć w tej kwestii. Ja staram się robić wszystko jak najlepiej. Gdy jesteś w trudnej sytuacji, to kwestia przywództwa, by wyprowadzić z niej ten zespół. I to staram się robić.

Kiedy pierwsze poprawki zostaną wprowadzone?

- Nie będę podawał konkretnych dat. Mamy program, który ma przynieść poprawę. Nastąpi to w pierwszej części sezonu.

Jak ważne było to, że Robert Kubica w piątek jeździł autem?

- To było bardzo przydatne i będziemy kontynuować z nim pracę, gdy pojawi się za kierownicą w środę podczas testów. Robert to świetny kierowca, wspaniały człowiek. Jego informacje były dla nas bardzo wartościowe. To dało mu też punkt odniesienia do pracy, którą będzie wykonywał w środę. A to ważny element naszego programu naprawczego.

Kubica to najbardziej doświadczony kierowca w waszym zespole. On określił samochód jako nienadający się do prowadzenia. Czy to jego zdanie ma szczególną wagę dla was?

- Nieszczególnie, bo wcześniej inni kierowcy w ten sam sposób mówili o samochodzie. Zresztą, wszyscy nasi kierowcy, także Robert, mówili w ten sam sposób po zimowych testach.

Czy jego doświadczenie jest w tej sytuacji wystarczająco wartościowe. Przecież jeździł samochodami w innych czasach.

- Jego informacje są szczególnie istotne, bo prowadził tak wiele różnych samochodów, a jego horyzonty są znacznie szersze. Gdy jest czegoś pewny, to możesz mu w tym zaufać.

W zeszłym roku mieliście wątpliwości co do osiągnięć Roberta za kierownicą. Czy ten sezon je rozwiewa?

- Nie ocenialiśmy Roberta pod tym kątem. To nasz kierowca rozwojowy. Podczas piątkowego treningu robił dla nas serię testów, które przeprowadzamy w obu autach podczas każdego weekendu. Patrzymy na dane, na jego informacje zwrotne, a nie na tempo.

Robert Kubica Robert Kubica FRANCISCO SECO/AP

Gdyby jego tempo okazało się wystarczająco dobre, to dlaczego nie mielibyście go brać pod uwagę potencjalnie od przyszłego roku?

- Nie wiem. Szczerze mówiąc, to nie jest na liście moich priorytetów w tym momencie sezonu. Pracujemy jako zespół, Robert też w nim jest. Robert nie dostał miejsca jako kierowca wyścigowy w tym roku, co na pewno było dla niego trudne, ale zaakceptował rolę kierowcy rezerwowego i świetnie ją wykonuje. Jest zaangażowany w 110 procentach, jest entuzjastyczny, poświęca się i wszystko co robi ma na celu pomóc zespołowi, pomóc w rozwoju auta i wreszcie pomóc kierowcom wyścigowym. Nie demonstruje swoich własnych ambicji. Razem pracujemy nad tym, żeby auto lepsze.

Czy w zespole będzie restrukturyzacja pionu rozwojowego po odejściu szefa projektantów Edda Wooda?

- Edd Wood zdecydował się odejść z firmy i będzie robił inne rzeczy. Chciałem podkreślić, że jego odejście nie miało żadnego związku z naszymi osiągami i wynikami, to była jego decyzja. Edd to świetny inżynier, człowiek pełen pasji. Wykonał kawał dobrej roboty dla zespołu w ostatnich 12 latach. Nie zamierzamy się jednak spieszyć z poszukiwaniem zastępstw. Mamy szeroki skład kompetentnych ludzi, część z nich pracuje w branży od ponad 20 lat. Nie planujemy żadnej restrukturyzacji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA