Paddy Lowe: Mamy wiele problemów i staramy się je zrozumieć. Gdy odkrywasz, z czym sobie nie radzisz, jesteś w stanie określić, jak wiele czasu zajmie uporanie się z tą kwestią. Wydaje nam się, że uda nam się to zrobić w trakcie tego sezonu. Jeszcze nie wprowadziliśmy poprawek, które mają rozwiązać nasze podstawowe problemy, ale to zrobimy. Widać, że nasze tempo jest złe. To efekt tego, że samochód blisko swojego limitu nie daje się prowadzić. To auto ma wiele silnych stron, ale przez nasze problemy nie jesteśmy tego w stanie pokazać.
- Mamy opracowany plan naprawczy, którego celem jest przywrócenie auta do poziomu, na którym byliśmy. Ten program na pewno potrwa do połowy sezonu.
Sergiej Sirotkin mówił, że samochód jest nieprzewidywalny w prowadzeniu. Jak trudno było inżynierom znaleźć przyczynę?
- Mamy wiele narzędzi, wiele danych i dowodów, które zbieraliśmy przez ostatnie tygodnie i całkiem dobrze rozumiemy już, co było źle. A to pozwala wyznaczyć plan działania i jak to poprawić.
Z marketingowego punktu widzenia ten sezon wydaje się być kluczowy. Szukacie zastępstwa dla waszego głównego sponsora - Martini. Czy czuje pan presję od kolegów z działu marketingu, którym trudno sprzedać jest taki produkt, jaki teraz macie?
- Rozumiem ich, ale nie ma na to odpowiedzi. Nie wykonaliśmy na razie wystarczająco dobrej pracy. Ja też nie wykonałem swojej roboty wystarczająco dobrze jeśli chodzi o postępy zespołu w ostatnich 12 miesiącach czy reakcję na te problemy. Komercyjnie stawia nas to w trudnej sytuacji.
- Ktoś inny powinien się wypowiedzieć w tej kwestii. Ja staram się robić wszystko jak najlepiej. Gdy jesteś w trudnej sytuacji, to kwestia przywództwa, by wyprowadzić z niej ten zespół. I to staram się robić.
- Nie będę podawał konkretnych dat. Mamy program, który ma przynieść poprawę. Nastąpi to w pierwszej części sezonu.
- To było bardzo przydatne i będziemy kontynuować z nim pracę, gdy pojawi się za kierownicą w środę podczas testów. Robert to świetny kierowca, wspaniały człowiek. Jego informacje były dla nas bardzo wartościowe. To dało mu też punkt odniesienia do pracy, którą będzie wykonywał w środę. A to ważny element naszego programu naprawczego.
- Nieszczególnie, bo wcześniej inni kierowcy w ten sam sposób mówili o samochodzie. Zresztą, wszyscy nasi kierowcy, także Robert, mówili w ten sam sposób po zimowych testach.
- Jego informacje są szczególnie istotne, bo prowadził tak wiele różnych samochodów, a jego horyzonty są znacznie szersze. Gdy jest czegoś pewny, to możesz mu w tym zaufać.
- Nie ocenialiśmy Roberta pod tym kątem. To nasz kierowca rozwojowy. Podczas piątkowego treningu robił dla nas serię testów, które przeprowadzamy w obu autach podczas każdego weekendu. Patrzymy na dane, na jego informacje zwrotne, a nie na tempo.
- Nie wiem. Szczerze mówiąc, to nie jest na liście moich priorytetów w tym momencie sezonu. Pracujemy jako zespół, Robert też w nim jest. Robert nie dostał miejsca jako kierowca wyścigowy w tym roku, co na pewno było dla niego trudne, ale zaakceptował rolę kierowcy rezerwowego i świetnie ją wykonuje. Jest zaangażowany w 110 procentach, jest entuzjastyczny, poświęca się i wszystko co robi ma na celu pomóc zespołowi, pomóc w rozwoju auta i wreszcie pomóc kierowcom wyścigowym. Nie demonstruje swoich własnych ambicji. Razem pracujemy nad tym, żeby auto lepsze.
- Edd Wood zdecydował się odejść z firmy i będzie robił inne rzeczy. Chciałem podkreślić, że jego odejście nie miało żadnego związku z naszymi osiągami i wynikami, to była jego decyzja. Edd to świetny inżynier, człowiek pełen pasji. Wykonał kawał dobrej roboty dla zespołu w ostatnich 12 latach. Nie zamierzamy się jednak spieszyć z poszukiwaniem zastępstw. Mamy szeroki skład kompetentnych ludzi, część z nich pracuje w branży od ponad 20 lat. Nie planujemy żadnej restrukturyzacji.