Szalone GP Azerbejdżanu. Hamilton niespodziewanym zwycięzcą, pechowcy Vettel i Bottas, Verstappen rozrabiaka

Co tam się działo? Szalony i pełen zwrotów akcji wyścig w Azerbejdżanie. Lewis Hamilton (Mercedes) wykorzystał pecha rywali, wygrał po raz pierwszy w sezonie i jest nowym liderem klasyfikacji generalnej. Na podium stanęli jeszcze Kimi Raikkonen z Ferrari i Sergio Perez z Force India. Pierwsze punkty w sezonie zdobyli Lance Stroll z Williamsa, Brendon Hartley z Toro Rosso i Charles Leclerc z Saubera.
. . LUCA BRUNO/AP

Idealnie dla Vettela. Do czasu

Dla Vettela weekend układał się na idealny. W sobotnich kwalifikacjach wykonał najlepsze okrążenie w Q3, a w niedzielę nie popełnił żadnego błędu. Świetnie wystartował, w pierwszym zakręcie odparł atak Lewisa Hamiltona. Gdy pojawił się samochód bezpieczeństwa po kraksach na pierwszym okrążeniu, dobrze zadbał o opony, uniknął problemów przy wznowieniu ścigania i szybko zbudował przewagę nad rywalami z Mercedesa. Prowadzenie oddał dopiero wtedy, gdy zjechał na zmianę opon, a ze swoim zjazdem zwlekał Valtteri Bottas.

Kierowca Mercedesa miał nieco szczęścia. Opony zmienił, gdy pojawiła się kolejna neutralizacja na torze po kraksie obu kierowców Red Bulla. Bottas miał 12 sekund przewagi nad Vettelem, zjechał na zmianę opon i za samochodem bezpieczeństwa ustawił się przed Niemcem.

Gdy wydawało się, że wyścig zostanie wznowiony, rozbił się Romain Grosjean, który stracił panowanie nad autem podczas rozgrzewania opon. I kierowcy jechali za samochodem bezpieczeństwa przez kolejne okrążenia. Narzekali na to, że opony się nie dogrzewają dość dobrze.

Błąd Vettela, pech Bottasa

Na cztery okrążenia przed końcem zjechał samochód bezpieczeństwa. O pierwsze cztery miejsca walczyli Bottas, Vettel, Hamilton i Raikkonen. Niemiec postanowił w pierwszym zakręcie zaatakować Bottasa, spóźnił hamowanie, ale nie opanował auta, zablokował opony i szeroko pojechał w pierwszym zakręcie. Stracił miejsce na rzecz Hamiltona i Raikkonena, a uszkodzone opony sprawiły, że dość łatwo dogonił go i wyprzedził Sergio Perez.

Wydawało się, że Bottas dojedzie na pierwszym miejscu, ale Fin najechał na jakieś części porozrzucane na torze, które rozerwały prawą tylną oponę w jego aucie i nie był w stanie kontynuować dalszej jazdy.

Pierwsze zwycięstwo Hamiltona w sezonie

Na pechu swojego kolegi z zespołu skorzystał Lewis Hamilton Na trzech ostatnich okrążeniach nie popełnił żadnego błędu i po raz pierwszy w sezonie staną na najwyższym stopniu podium.

Drugie miejsce zajął Kimi Raikkonen z Ferrari, który zaczynał wyścig na szóstej pozycji, na pierwszym zakręcie miał zderzenie z Estebanem Oconem, po którym musiał zjechać na wymianę przedniego skrzydła. Ale potem szczęście się do niego uśmiechnęło. On też skorzystał na kraksie Red Bulli, przeskoczył na czwarte miejsce przy neutralizacji, a potem pech Bottasa i błąd Vettela dały mu drugie miejsce.

Na trzecim stopniu podium stanął Sergio Perez z Force India. To najlepszy wynik tego zespołu w sezonie.

Pierwsze punkty Williamsa w sezonie

Nie ma już zespołu bez punktów w stawce F1. Lance Stroll przez całą niedzielę unikał kłopotów i ostatecznie dojechał do mety na ósmym miejscu. Baku podobnie jak przed rokiem jest dla niego szczęśliwe. Wtedy było podium, teraz zdobył pierwsze punkty dla swojego zespołu. Ostatecznie na metę dojechał ósmy.

Swoje pierwsze punkty w sezonie zdobył też Brendon Hartley z Toro Rosso, który był 10. oraz Charles Leclerc z Saubera, który dojechał do mety na rewelacyjnym szóstym miejscu.

Szalone pierwsze okrążenie

Uliczny tor w Baku to gwarancja wielkich emocji. I mieliśmy je już na pierwszym okrążeniu. Wyścig szybko zakończył się dla Estabana Ocona z Force India, który nie zostawił miejsca Kimiemu Raikkonenowi (Ferrari), został uderzony w lewy bok, nie zmieścił się w zakręcie i prawą stron auta uderzył w bandę. Raikkonen miał uszkodzone przednie skrzydło,

Na pierwszym okrążeniu wyścig zakończył się też dla Siergieja Sirotkina. Kierowca Williamsa najpierw delikatnie starł się ze swoim kolegom z zespołu Lance'm Strollem, ale tu obyło się bez uszkodzeń. Chwilę później w lewą stronę zepchnął go Nico Hulkenberg z Renault. Sirotkin wykonał unik, ale przywalił w auto Fernando Alonso. W samochodzie Rosjanina niemal urwało przednie koło i wyścig się dla niego skończył.

Alonso złapał dwa kapcie, ledwo doczłapał się do serwisu. Wymieniono mu opony, zmieniono przednie skrzydło i wrócił do rywalizacji. Wyścig skończył na siódmym miejscu.

Verstappen rozrabiaka

Max Verstappen znów narobił problemów swojemu zespołowi. Przez cały wyścig walczył o pozycję ze swoim kolegom z zespołu Danielem Ricciardo. Kilka razy doszło do niebezpiecznych sytuacji, wręcz kontaktów, między nimi, ale prawdziwy dramat zespół przeżył już po zmianie opon.

Na prostej startowej Ricciardo znów dopędził Verstappena. Holender zrobił unik najpierw w prawo, a potem niespodziewanie w lewo. Australijczyk nie miał już miejsca, wpakował się w tył auta kolegi z zespołu i w pierwszym zakręcie obaj zakończyli rywalizację.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.