Dlaczego warto śledzić nowy sezon F1?

Rok temu przed pierwszym wyścigowym weekendem wróżyliśmy z fusów. Dziś wiemy, że Mercedes nadal jest przed resztą stawki, a za jego plecami czają się Ferrari, Red Bull i Williams. Mimo, że znamy faworyta to może być arcyciekawy sezon w Formule 1. Kwalifikacje w sobotę o 7, wyścig w niedzielę o 6 rano.
Lewis Hamilton Lewis Hamilton ANDREW YATES/REUTERS

Hamilton vs Rosberg vol. 2

Sezon 2014 pokazał, że para z Mercedesa ma wszystko, by stworzyć jedną z najbardziej pamiętnych rywalizacji w historii F1. Hamilton i Rosberg znają się od dzieciństwa, do niedawna byli zdeklarowanymi przyjaciółmi. Miłe słowa i uśmiechy skończyły się w momencie, gdy obaj dostali bolid, w którym mogą walczyć o mistrzostwo świata. Pełną zakulisowych gier i naładowaną emocjami rywalizację ostatecznie wygrał Hamilton. W tym sezonie historia zapewne się powtórzy.

Wydaje się, że Mercedes od początku sezonu jest krok przed resztą stawki, dlatego początek zmagań będzie szczególnie ważny. Hamilton ma za sobą kilka tygodni świętowania, ostatnio mógł być także rozkojarzony wciąż trwającymi negocjacjami ws. nowej umowy. Rosberg kilka dni po rozczarowującym dla niego finiszu sezonu, zapowiedział że wróci mocniejszy. I znając Niemca, przepracował przerwę zimową z pełnym zaangażowaniem.

- Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. W 2009 roku, po zdobyciu mistrzostwa z McLarenem dostałem najgorszy samochód w swojej karierze. Teraz nasz bolid jest lepszy niż przed rokiem. Jestem skupiony tylko i wyłącznie na wygrywaniu - zapewnia Hamilton na łamach BBC.

Rosberg także jest pewny siebie. Tydzień temu na Twitterze zamieścił takie oto zdjęcie:

Sebastian Vettel Sebastian Vettel BRANDON MALONE/REUTERS

Vettel na czerwono

Wielu kibiców wciąż nie może przyzwyczaić się do nowych barw, w jakich Niemiec paraduje po padoku. Vettel w Ferrari będzie miał szansę na udowodnienie, że potrafi pracować także w innych warunkach. - Jestem zachwycony, bycie w Maranello to zawsze było moje marzenie - deklaruje przed sezonem.

Odejście z Red Bulla po czterech mistrzostwach i zaledwie jednym nieudanym sezonie było sporym zaskoczeniem. Vettel podobno miał przyznać, że był blisko podjęcia decyzji o zakończeniu kariery. Wydaje się, że w Maranello odżył - Ferrari przez 12 dni testów uczyniło spore postępy w porównaniu do poprzedniego sezonu. Fani włoskiej stajni mogą być umiarkowanymi optymistami.

Arcyciekawie zapowiada się także wewnątrzzespołowa rywalizacja dwóch mistrzów świata - Vettela i Kimiego Raikkonena, który po bardzo nieudanym sezonie znowu łapie wiatr w żagle. Co ciekawe obaj panowie bardzo się lubią. Zobaczymy, czy po roku sytuacja będzie podobna do tej w Mercedesie.

Tajemnicze problemy Alonso i McLarena

Wypadek Hiszpana to jedna z największych zagadek początku sezonu. McLaren nadal nie ujawnił rzeczywistej przyczyny zderzenia za ścianą, a Alonso po kilkudniowym pobycie w szpitalu bez słowa sprzeciwu zrezygnował ze startu w pierwszym wyścigu. Po drodze na wierzch wypłynęło kilka teorii spiskowych (najpopularniejsza o porażeniu prądem przed zderzeniem), które rozpoczęły dyskusję o bezpieczeństwie w Formule 1. Sprawa zrobiła się poważna - na tydzień przed startem sezonu kilka zespołów miało zacząć przebąkiwać o bojkocie GP Australii.

Głównym zmartwieniem stajni z Woking jest jednak jednostka napędowa. Współpraca z Hondą została ogłoszona prawie dwa lata temu, a samochód był przygotowywany przez cały poprzedni sezon. W nowym MP4-30 wciąż największym problemem jest awaryjny silnik. Szefostwo McLarena realnie ocenia, że bolid może być gotowy do rywalizacji dopiero na pierwsze wyścigi w Europie.

Czy Alonso wróci do pełni formy? Jak zareaguje Hiszpan, jeśli jednostka napędowa nadal będzie sprawiała problemy? Na razie z frustracją muszą radzić sobie Jenson Button i Kevin Magnussen, który w Australii zastępuje dwukrotnego mistrza świata. - Mam nadzieję, że nie będziemy ostatni w kwalifikacjach. Mam nadzieję, że do wyścigu wystartuje 20 bolidów (Manor jeszcze nie pojawił się na torze, wciąż nie wiadomo czy wystartuje w GP Australii - red.) - mówił po treningach Brytyjczyk.

Potem jak zwykle uśmiechnięty Australijczyk znalazł chwilę na rozmowę z dziennikarzami. Potem jak zwykle uśmiechnięty Australijczyk znalazł chwilę na rozmowę z dziennikarzami. fot. SZILARD KOSZTICSAK/AP

Jak szybko dojrzewa Ricciardo

Rok temu Ricciardo był drugim kierowcą Red Bulla, wszyscy spodziewali się że będzie oglądał plecy faworyzowanego przez szefostwo Vettela. Okazało się, że Australijczyk jako jedyny kierowca w stawce był w stanie postawić się mercedesom. Australijczyk wygrał trzy wyścigi (Kanada, Węgry, Belgia) i nie powinniśmy o nim zapominać także w kontekście tego sezonu.

Największym problemem Red Bulla znowu jest silnik Renault. W bolidzie Ricciardo trzeba było go wymienić już podczas piątkowych sesji treningowych (limit jednostek napędowych na ten sezon wynosi cztery). Jeśli francuski producent szybko upora się z problemami, uśmiechnięty Australijczyk znowu może zaskoczyć wielu fanów.

17-latek za kierownicą i nowe twarze

W 55-letniej historii Formuły 1 za kierownicą bolidu nigdy nie siedział ktoś tak młody. 17-letni Holender Max Verstappen poprowadzi maszynę przygotowaną przez Toro Rosso. Jego partnerem będzie Carlos Sainz Jr, syn dwukrotnego rajdowego mistrza świata.

Oprócz dwójki z Toro Rosso nową twarzą w stawce jest Brazylijczyk Felipe Nasr, reprezentant Saubera.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.