Mrówkojad, sum, nosacz, odkurzacz... Nowe bolidy w F1 [ZDJĘCIA]

Mrówkojad, odkurzacz, sum, nosacz, ryba piła, młot pneumatyczny, Pinokio, widelec... - kibice Formuły 1 prześcigają się w wymyślaniu określeń na zaprezentowane w ostatnich dniach bolidy. Tak brzydkich maszyn tory nie widziały od dawna.

Sezon mrówkojadów

Oczywiście, bolid w pierwszej kolejności ma być szybki i niezawodny. Pamiętajmy jednak, że mówimy o Formule 1 - wciąż panującej królowej sportów motorowych. To o niej śnią dzieciaki chcące zostać zawodowymi kierowcami, to na najszybszych maszynach świata reklamują się bogate koncerny. A największym producentom samochodów po prostu nie przystoi źle wyglądać.

Prezentacje nowych bolidów wywołały wśród kibiców burzę, która od kilku dni przetacza się przez serwisy społecznościowe i fora. Nie brakuje głosów, że zaprezentowane maszyny - chodzi przede wszystkim o kształt nosów (przypominają wyglądem kształt ciała mrówkojada) - to najbrzydsze maszyny w historii. Pewnie jest w tym sporo przesady (podobne kontrowersje wypłynęły dwa lata temu), ale formułowi maniacy prześcigają się w wymyślaniu nowych określeń i memów, ośmieszających nowe przepisy.

Zwycięzców się nie sądzi, ale jeśli nadal myślicie, że wygląd to drugorzędna sprawa, oddajmy głos konstruktorom. - F1 to także showbiznes, samochody powinny więc być atrakcyjne. Dzieciaki zamiast marzyć, widzą raczej koszmar - twierdzi szef teamu Caterham Cyril Abiteboul. - Według mnie te nosy mają mało wspólnego z Formułą 1 - wtóruje mu Franz Tost z Toro Rosso. - Dla mnie Formuła 1 to także wygląd. Te regulacje są po prostu śmieszne - dodaje Adrian Newey, wyścigowy guru - konstruktor czterech mistrzowskich bolidów Vettela.

Przyczyną fatalnie wyglądających przodów jest przepis, który docelowo ma poprawiać bezpieczeństwo kierowców podczas zderzeń z bokiem i tyłem innych bolidów. Do tej pory końcówka nosa znajdowała się na wysokości 550 milimetrów, teraz musi się kończyć maksymalnie 185 milimetrów nad ziemią. Przeszkadza to przede wszystkich aerodynamice - dlatego większość zespołów zdecydowała się na zamontowanie przedziwnie wyglądających cienkich (w przypadku Lotusa nawet dwóch) końcówek. Jakby problemów było mało, pojawia się coraz więcej głosów, że mimo zmian poprawa bezpieczeństwa jest mocno wątpliwa.

Z oceną szybkości i niezawodności musimy poczekać do początku sezonu, choć już po pierwszych dniach testów w Jerez, wydaje się, że nowe przepisy (chodzi przede wszystkim o zmianę jednostek napędowych z V8 na V6) znacząco spowolnią bolidy. Najładniejszy możemy wybrać już dziś. Zapraszamy do przeglądu wszystkich maszyn, jakie zobaczymy w sezonie 2014.

Miotła od Caterhama

Zaczynamy od bolidu, który przed testami w Jerez wzbudził duże zainteresowanie. Jeden z dwóch najsłabszych teamów poprzedniego sezonu zaprezentował nos, który już na pierwszym rzut oka wyróżnia się na tle konkurencji. "Wiecie, że lubimy być inni! Nigdy nie boimy się stanąć przed publicznością!'' - napisali przedstawiciele zespołu, który w poprzednim sezonie nie wywalczył ani jednego punkty. Kibicom twór Caterhama od razu skojarzył się z miotłą bądź maszynką do golenia.

Ocenzurowany Williams

Nowy team Felipe Massy wizualizację nowego bolidu przedstawił jako jeden pierwszych. Zwężona końcówka nosa od razu wzbudziła sporo kontrowersji, większości internautów kojarząc się z... męskim przyrodzeniem bądź kształtem prezerwatywy. Na korzyść Williamsa działają klasyczne barwy i stonowane rozmieszczenie elementów sponsorskich.

Nosacz od Toro Rosso

Projekt Williamsa nazwaliśmy "ocenzurowanym", jednak to dopiero początek zamieszania. Nowy model bolidu Toro Rosso to prawdziwa pożywka dla twórców memów. Podobnie jak w przypadku Williamsa, STR9 nasuwa na myśl dość jednoznaczne skojarzenia... Świetnie komponuje się także z nosaczem.

Delfin od Saubera

Ciąg dalszy nosów w stylu ''Pinokio''. W przypadku Saubera na początku były komplementy - C33 z boku prezentował się przyzwoicie, wrażenie robiła też charakterystyczna kolorystyka. Kilkadziesiąt godzin później zaprezentowano jednak ''mrówkojadową'' konstrukcję nosa i dobre wrażenie się rozmyło. Mimo wszystko to jeden z ładniejszych "nosaczy".

Młot pneumatyczny od Force India

Force India obrała podobną do Saubera taktykę - gdy na początku wypuszczono zrobione z boku zdjęcia, kibice byli zachwyceni nowym malowaniem i opływowym (jak na nowe warunki) kształtem. Czar prysł, gdy przed testami w Jerez odsłonięto cały bolid, w tym  kolejny długi, czarny nos przypominający... młot pneumatyczny.

Słoniowaty McLaren

Po fatalnym sezonie (dopiero piąte miejsce w generalce) stajnia z Woking ma jeden nadrzędny cel - odbudować tempo i wrócić do czołówki. Komentarze na temat charakterystycznego nosa MP4-29, jak w przypadku poprzedników, łatwo przewidzieć. Inne określenia to "Tapir", ''Słoń'' czy "Pluto". A to jeden z ciekawszych memów:

A tu przykład, jak kolorystyka może zmienić końcowe wrażenie i zatuszować niedoskonałości konstrukcyjne. Ten sam model MP4-29 w starych barwach kultowej stajni. Może McLaren jeszcze zostanie przemalowany?

Mors od Lotusa

To jedyny żeński bolid w stawce, sytuację najlepiej tłumaczy poniższy mem. Przednia część nosa nowego Lotusa przypomina widły, dwa wysunięte zęby nie są jednak równe (to sposób na ominięcie regulaminu). Najczęściej pojawiające się w sieci określenie to "mors" i ''widelec''.

Lotus jako jedyny zespół w stawce nie pojawił się na testach w Jerez, nie pokazał także jeszcze nowej maszyny "na żywo". Czy zdjęcia zaprezentowane na stronie to końcowy efekt pracy inżynierów? Dowiemy się prawdopodobnie dopiero podczas testów w Bahrajnie.

Odkurzacz od Ferrari

Czerwone maszyny to wizytówka całej Formuły 1, więc od teamu z Maranelo oczekuje się więcej niż od innych i nie chodzi nam tylko o szybkość. Ferrari tradycyjnie zaprezentowała swój bolid jako jedna z pierwszych stajni. Nazwę oddano pod głosowanie kibicom - ostatecznie stanęło na F14T.

I tu kończą się miłe słowa pod adresem włoskiej stajni. Zaraz po prezentacji F14T nazwano odkurzaczem, a fora serwisy społecznościowe zalała fala wymownych memów. Pojawiły się także inne określenia - "mrówkojad", "sum", ''konik morski'' czy porównania do samolotu Airbus Beluga. Uniknięto w prawdzie daleko wysuniętej końcówki nosa, na niekorzyść przemawia jednak dość surowy kształt.



Na pocieszenie - Kimi Raikkonen pierwszego dnia testów w Jerez wykręcił najlepszy czas, a drugiego dnia był drugi.

Elegancki Mercedes

W opinii większości kibiców i ekspertów zwycięzcą w kategorii "wygląd" jest Mercedes, który także postawił na "odkurzaczowy" nos. W odróżnieniu od Ferrari, maszyna teamu z Brackley ma jednak dużo bardziej opływowy kształt i zgrabniej zakończony przód. - Nowy samochód jest elegancki, ale także agresywny. Jego piękno nie jest powierzchowne - twierdzi Paddy Lowe, jeden z jego twórców. Patrząc na konkurencję, ciężko się nie zgodzić. WO5 najbardziej przypomina samochód, o którym ''mogą śnić dzieciaki'', choć do ideału oczywiście trochę brakuje.

Podobnie jak włoska stajnia, Mercedes połączył nos z konstrukcją przedniego skrzydła, dzięki temu mógł uniknąć wystającego z większości bolidów "kikuta". Jak to rozwiązanie przeniesie się na aerodynamikę? Dowiemy się dopiero w trakcie sezonu.

Red Bull - Palec Vettela

Red Bull, podobnie jak Mercedes, zaprezentował swój bolid w ostatniej chwili, 30 minut przed startem testów w Jerez. Adrian Newey nie zaskoczył - jubileuszowy RB10 nie wyróżnia się ''z tłumu'' rewolucyjnym nosem, w tym przypadku robotę robi jednak tradycyjnie malowanie Red Bulla - dzięki żółtemu kolorowi na czubku, oszpecający bolid nos ma być mniej widoczny i zlewać się z asfaltem. Nadal jest to jednak byt "mrówkojadokształtny", czego świadomy jest Adrian Newey.

 

- Te regulacje są śmieszne. Według mnie bolid Formuły 1 powinien być szybki, ale musi także wyglądać. Przypomina mi to wystającą na końcu nosa żarówkę - mówi legendarny konstruktor czterech mistrzowskich maszyn Sebastiana Vettela. Brytyjczyk nowe przepisy nazywa "śmiesznymi".

A internauci już zdążyli przemianować RB10 na ''Vettel finger''.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.