Minęło już pięć lat od wypadku narciarskiego we francuskich Alpach, w którym Michael Schumacher niemal stracił życie. Siedmiokrotny mistrz świata uderzył głową w głaz, długie tygodnie pozostawał w śpiączce, przeszedł liczne operacje, a potem został przeniesiony do swojego domu pod Genewą, gdzie przechodzi rehabilitację. Jego stan zdrowia jest utrzymywany w tajemnicy. Rodzina i przyjaciele milczą, ci, którzy próbują puścić parę z ust, szybko wypadają z kręgu bliskich osób, a publikacje blokowane są na drodze sądowej.
W czwartek 3 stycznia Schumacher będzie obchodził 50. urodziny. Z tej okazji jego rodzina wydała specjalne oświadczenie. "Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że jutro [w czwartek] będziemy mogli świętować 50. urodziny Michaela razem z wami. Dziękujemy wam z głębi naszego serca, że możemy zrobić to razem jako prezent dla niego, dla was i dla nas" - czytamy oświadczeniu.
Rodzina nie zdradziła, w jakim stanie znajduje się siedmiokrotny mistrz Formuły 1. "Możecie być pewni, ze jest w najlepszych rękach i że robimy wszystko co możliwe, żeby mu pomóc. Proszę zrozumieć, że wypełniamy życzenie Michaela, by utrzymać w tajemnicy tak wrażliwy temat jak jego zdrowie. Chcieliśmy zarazem podziękować wam za waszą przyjaźń i życzyć wam zdrowego i szczęśliwego 2019 roku".
Rodzina nie zdradziła co prawda żadnych szczegółów, ale kilka tygodni temu dziennikarzom brytyjskiego "Daily Mail" udało się jednak dowiedzieć, że legendarny niemiecki kierowca jest w dużo lepszym stanie, niż jeszcze niedawno przypuszczano. Ich zdaniem nie jest on już przykuty do łóżka (jak twierdzono w ostatnich tygodniach), a do jakiegokolwiek funkcjonowania nie potrzebuje już stałego podłączenia do specjalistycznej aparatury.
Według gazety Schumacher cały czas mieszka w swojej posiadłości w szwajcarskim Gland.