Formuła 1. Dublet Mercedesa w Malezji, zwycięstwo Hamiltona

Lewis Hamilton prowadził w Malezji od startu do mety i pewnie wygrał swój pierwszy wyścig w sezonie. Drugi był jego kolega z zespołu Nico Rosberg, trzeci Sebastian Vettel z Red Bulla. Olbrzymiego pecha znowu miał Ricciardo.

Zwycięstwo Brytyjczykowi mogła odebrać tylko niespodziewana awaria bądź gwałtowna zmiana pogody. Hamilton świetnie wystartował i przez cały wyścig nie popełnił ani jednego błędu, kontrolując swoje tempo i utrzymując bezpieczną przewagę. To samo można powiedzieć o jego koledze z zespołu - drugie miejsce Rosberga, który na starcie wyprzedził Vettela, ani przez chwilę nie było zagrożone. - Próbowałem ścigać Lewisa, ale dziś był dla mnie za szybki - powiedział na mecie triumfator z Melbourne.

Czterokrotnemu mistrzowi świata trudno jest pogodzić się z dominacją Mercedesa, z wyścigu w Malezji powinien być jednak zadowolony. Przede wszystkim dojechał do mety i zdobył pierwsze punkty w sezonie, po drugie, jego bolid w malezyjskim upale spisywał się bardzo dobrze. Drugi raz z rządu wielkiego pecha miał jego partner z zespołu - Ricciardo, który przez większą część wyścigu jechał na czwartym miejscu, ale kilkanaście okrążeń przed końcem mechanicy nie dokręcili mu opony, a potem odpadło mu przednie skrzydło. Ostatecznie Australijczyk zrezygnował ze ścigania.

Czwarte miejsce, tak jak w Australii, przypadło Fernando Alonso, który znowu wycisnął ze swojego bolidu najwięcej, ile się dało, i dzięki równej jeździe skończył wyścig tuż za podium. Raikkonen miał więcej pecha - na jednym z pierwszym okrążeń przebił oponę i przez cały wyścig musiał odrabiać straty. Ostatecznie skończył na jedenastym miejscu.

Zażartą walkę stoczyły ze sobą dwa Williamsy. Najciekawiej było tuż przed końcem wyścigu - jadący na siódmym miejscu Massa usłyszał przez radio "Valtteri is faster than you", czyli prośbę przepuszczenia Bottasa. Brazylijczyk po usłyszeniu tego hasła (nawiązującego do kultowego już "Fernando is faster than you" z czasów Ferrari) zawziął się i aż do mety bronił się przed atakami kolegi z zespołu. Ostatecznie go nie przepuścił. W Williamsie zanosi się na ostrą dyskusję po wyścigu.

Pod koniec wyścigu istniało zagrożenie deszczem, nad torem zebrały się czarne chmury, ale ostatecznie ulewa nie przyszła. Po dwóch wyścigach liderem klasyfikacji generalnej jest Nico Rosberg (43 punty), przed Hamiltonem (25), Alonso (24) i Buttonem (23). U konstruktorów pewnie prowadzi Mercedes (68) przed McLarenem (43) i Ferrari (30).

Następny wyścig o GP Bahrajnu już 6 kwietnia. Zapraszamy do śledzenia relacji LIVE.

Wyniki:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.