GP Brazylii. Sebastian Vettel mistrzem F1! Ale nerwy zszargał doszczętnie

W finałowym Grand Prix Brazylii było wszystko - spektakularne zderzenia, zniszczone bolidy faworytów, deszcz, safety car, nieustanna matematyka i walka o mistrzostwo do ostatniego okrążenia! Fernando Alonso wyprzedził Vettela, ale nie na tyle, by odebrać mu tytuł. Wyścig wygrał Jenson Button z McLarena

Tak relacjonowaliśmy na żywo wyścig o GP Brazylii ?

Dramat rozegrał się już po kilkunastu sekundach wyścigu w Interlagos. Najpierw wybornie ruszyły ze startu oba Ferrari - Alonso i Felipe Massy. Brazylijczyk wskoczył nawet na drugie miejsce, zablokował stawkę i zaczekał na walczącego o mistrzostwo kolegę. Nagle kamery pokazały Vettela, lidera klasyfikacji, który musiał w Brazylii obronić 13 punktów przewagi nad Alonso, który stał tyłem do kierunku jazdy! Okazało się, że sfrustrowany odejściem z F1 Bruno Senna z Williamsa uderzył bolid Red Bulla przed tylnym lewym kołem. Podłoga i bok maszyny został rozpruty. Niemiec spadł na ostatnie miejsce. - Widzimy zniszczenia, ale nie możemy ich naprawić - grobowo zadudniły przez radio Red Bulla słowa inżyniera Vettela, ten jednak jechał dalej i to wariackim tempem łykając kolejnych rywali. Niemniej wciąż wydawało się, że Alonso, w tamtej chwili czwartemu w wyścigu, brakuje tylko awansu o jedno miejsce, by w absolutnie niezwykły sposób wywalczyć tytuł.

Pierwszy deszcz - dobre decyzje "Byków"

Ale na jednym dramacie ten wyścig zakończyć się nie chciał. Oto kolega Vettela Mark Webber, szaleńczo ścigający Ferrari, by odebrać punkty i ewentualne mistrzostwo Alonso, został trafiony przez Kamui Kobayashiego z Saubera. Czyżby kolejny frustrat bez wciąż podpisanego kontraktu w F1 miał zadecydować o najważniejszych rozstrzygnięciach sezonu 2012?

Nie koniec jednak na tym - gdy spadł deszcz, rozegrały się kolejne dramaty. Kierownictwo Ferrari zbyt długo zwlekało z wymianą opon u Massy, ten zamiast zabezpieczać pozycję Alonso, spadł na 11. miejsce. A Vettel oponiarskie kalosze założył szybko, potem w równie ekspresowym tempie zareagował wymianą gum na wysychającym torze i ledwie dwadzieścia okrążeń po wypadku znalazł się za plecami swojego jedynego rywala w walce o laur F1. Wtedy matematyka wskazywała - Niemiec zostanie trzeci raz z rzędu mistrzem, chyba że Włosi z Ferrari wymodlą kolejne opady.

Gdy na 23. okrążeniu na tor zasypany przeróżnymi odłamkami wyjechał safety car, by służby zdołały uprzątnąć ostre kawałki karoserii, dystans między Alonso i Vettelem zniknął całkowicie. Po restarcie Niemiec przez chwilę się zagapił, spadł na siódme miejsce (Alonso był czwarty), ale wciąż był pewien obrony tytułu.

Pani Aura i Pan Chaos grają dla Ferrari

Na 50. okrążeniu, 20 przed metą, zaczęło w Interlagos kropić. Burze mózgów kilkudziesięcioosobowych zespołów Red Bulla i Ferrari dotyczyły wydawało się banalnych, ale kluczowych decyzji: zostać na torze na gładkich oponach i hazardowo liczyć, że deszcz się nie rozhula, czy zmienić na deszczowe opony i także ryzykować, że jak mokro nie będzie, to takie ogumienie zniszczy się i spowolni bolid. Obaj pretendenci zwlekali z ponownym założeniem "kaloszy", ale z nieba lało się coraz więcej deszczu.

Żeby jeszcze to wszystko bardziej zagmatwać, żeby było jeszcze bardziej nerwowo w obu obozach, na 55. okrążeniu prowadzący wyścig Hamilton i Nico Hulkenberg zderzyli się z winy kierowcy Force India. Ten chaos i aura spowodowały kolejne przetasowania w klasyfikacji. Vettel był 7., Alonso puszczony przez Massę drugi. Mistrzem wciąż Niemiec, ale tylko jednym punktem!

- Sebastian, tylko spokojnie, twoja pozycja jest wystarczająca - powiedziano Vettelowi przez radio. Do mety było jeszcze 7 okrążeń. Wystarczyło dojechać.

Vettel mija i goni Schumachera

Nie tylko dojechał, ale jeszcze po drodze wyprzedził Michaela Schumachera, który definitywnie kończy karierę sporym rozczarowaniem - przez trzy lata od powrotu nic nie wygrał, pozostaje legendą z siedmioma tytułami i 308 przejechanymi GP. Ale 25-letni Vettel z trzema mistrzostwami w 101 startach ostro go goni.

Tym razem na mecie możemy tylko zgadywać, że tak jak w 2010 r. i 2011 r. najpierw szlochał (zresztą jak cały zespół Rad Bulla), a potem darł się przez radio niebotycznie. Zgadywać, bo radio padło Vettelowi w połowie rywalizacji. Dwa ostatnie okrążenia, jak przystało na najbardziej dramatyczny wyścig roku, kierowcy przejechali za safety car po wypadku Paulo di Resty. Button pierwszy, Alonso drugi, Massa trzeci, Vettel szósty. Ferrari na pocieszenie wskoczyło na drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Ale Hiszpan był niepocieszony - po 20 wyścigach sezonu przegrał mistrzostwo z Vettelem w stosunku 278 punktów do 281.

Zobacz wideo

W kwalifikacjach najlepszy Hamilton ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.