Formuła 1. Jak się wymazuje błąd gumką myszką

Podejrzliwcy sądzący, że Sebastian Vettel jest wciąż nieopierzonym mistrzem na wyrost, bo na ostatnim kółku wyścigu w Kanadzie popełnił dziwaczny błąd kosztujący go zwycięstwo, musieli być zdruzgotani. Tym razem jechał idealnie

Vettelowi przydarzył się dwa tygodnie temu ogromny błąd, który historycy F1 będą wspominać długo. Najmłodszy mistrz świata - właściwie wszystko, co najmłodsze w statystykach, dotyczy 24-letniego Niemca - na ostatnim okrążeniu, naciskany przez Jensona Buttona wyjechał z zakrętu za szeroko. Stary lis Button nie mógł tego nie wykorzystać i wygrał wyścig.

W F1 sporo było niezwykłych zwycięstw na ostatnich okrążeniach. Najczęściej wynikały nie z błędu kierowcy, lecz awarii samochodu. W dobie niekomputerowej i jednocześnie w czasie obowiązywania zakazu tankowania przyczyną zaskakującego zwycięstwa rywala na ostatnim okrążeniu był zazwyczaj brak paliwa. Bywało, że kierowca dopychał samochód do linii mety, czasem wystarczyło to do podium.

Mniej jest tak istotnych błędów kierowcy.

Śmieszno-gorzki błąd Vettela wcale nie jest najśmieszniejszy ani najbardziej gorzki.

Do najbardziej niezwykłych wpadek naprawdę znakomitych kierowców należy zdarzenie z Grand Prix Kanady z 1991 roku. Nigel Mansell ścigał się wtedy w swoim 11. sezonie, więc nie był żółtodziobem. Prowadził do startu, na ostatnim okrążeniu poczuł się pewny zwycięstwa - pierwszego w sezonie - nieco przedwcześnie. Pozdrawiał tłumy kibiców, czego od tamtej pory już nikt nigdy nie zrobi na ostatnim okrążeniu. Zajęty machaniem dłonią nie zredukował odpowiednio biegów, silnik wpadł w zbyt niskie obroty. Anglik nacisnął na gaz, a on zgasł.

Vettel po swoim błędzie na torze w Montrealu był zdruzgotany. Prowadził do startu do połowy ostatniego okrążenia, przetrwał zredukowanie swojej przewagi przez pięć wyjazdów samochodu bezpieczeństwa, a jednak jedyne, co będzie pamiętał on i fani, to błąd, który kosztował zwycięstwo.

Dwa tygodnie później pojawił się na kolejnym torze, który uznać można - tak jak montrealski - za uliczny. Oczywiście Montreal ma inną charakterystykę, jest złożony z szybkich prostych i gwałtownych dohamowań. W Walencji liczy się coś innego niż po prostu brutalna siła silnika i arcyskuteczne hamulce - aerodynamika, kształtowanie docisku na szybkich zakrętach, czyli to, w czym Red Bull Vettela i Webbera są nie do pobicia. Ale znów pojawiają się betonowe bariery, i na dodatek największa liczba zakrętów w sezonie.

Pojawiają się też nowe ograniczenia regulaminowe, które - według niektórych fachowców - mają zakończyć dominację Red Bulla (chodzi o zakaz zmian za pomocą komputera w ustawieniach silnika między kwalifikacjami a wyścigiem). Wszystko to jeszcze zwiększyło presję na młodym Niemcu.

A jednak dał sobie radę.

GP Europy. Ósmy wyścig w sezonie, szósty triumf Vettela

W kwalifikacjach pobił kolegę z zespołu Marka Webbera o prawie 0,2 s, najlepszego rywala wśród pozostałych o ponad 0,4 s. A w wyścigu nie popełnił najmniejszego błędu. Za jednym zamachem pobił rekord toru, wygrał kwalifikacje i Grand Prix, najszybciej przejechał okrążenie w wyścigu. W F1 trudno zrobić coś więcej podczas jednego weekendu.

Tym razem Vettel po prostu nie dopuścił, aby ktokolwiek zbliżył się do niego na odległość, przy której mógłby poczuć presję. Za nim pozycjami wymieniali się co jakiś czas Fernando Alonso i Mark Webber. Po ostatniej zmianie opon drugi był Hiszpan i na tej pozycji dojechał do mety - ale bezpieczne dla zwycięzcy dziesięć sekund z tyłu (wcześniej Alonso wprowadził setkę tysięcy kibiców w Walencji w ekstazę, gdy po słabszym starcie przedarł się tuż za Vettela dzięki ryzykownie opóźnionemu dohamowaniu i zamknięciu kolegi z zespołu Felipe Massy wewnątrz zakrętu, a w połowie wyścigu dzięki cudownemu wykorzystaniu systemu ruchomego skrzydła "połknął" Webbera).

Nie udał się wyścig McLarenowi. Lewis Hamilton był czwarty, Button szósty. Kompletnie zawiedli kierowcy Renault, zespołu Roberta Kubicy. Witalij Pietrow na starcie nie wyprzedziłby żółwia, jego samego wyprzedziło pięciu kierowców. - Biorąc pod uwagę kwalifikacje (Heidfeld 9, Pietrow 11), liczyliśmy na więcej. Wyglądało na to, że mamy wystarczająco szybki samochód, aby zdobyć punkty. Tak się jednak nie stało - powiedział Eric Boullier, szef zespołu.

Faktycznie, zdobycz nie osiągnęła liczby mnogiej - Heidfeld wyjeździł jeden punkt za 10. miejsce, Pietrow był 15.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.