Formuła 1. Jak Rindt po tytuł mknął

Fascynował go Wolfgang von Trips, sam był idolem Nikiego Laudy. Szalonego Jochena Rindta, jedynego pośmiertnego mistrza świata, nazwano Ayrtonem Senną pionierskich czasów Formuły 1. W niedzielę po chwałę rusza pięciu mistrzów. Zapraszamy na relację Z Czuba i Na Żywo na Sport.pl.

W pierwszym w sezonie Grand Prix Australii wystartują Fernando Alonso (Ferrari), Jenson Button (McLaren), Lewis Hamilton (McLaren), Michael Schumacher (Mercedes) i broniący tytułu Sebastian Vettel (Red Bull). To pierwsze takie nagromadzenie czempionów na torze od 41 lat i pamiętnego roku 1970.

Na starcie stanęli wówczas mistrzowie Jack Brabham, Graham Hill, Denny Hulme, Jackie Stewart i Jack Surtees. W inauguracyjnym Grand Prix zwyciężył Brabham, po nim triumfował Stewart, ale potem aż pięć z sześciu wyścigów wygrał Rindt. Kierowca, który błyszczał od połowy lat 60., ale dopiero w 1969 roku trafił do Lotusa, gdzie dostał samochód na miarę zwycięstw.

Życie Rindta rozpoczęło się od tragedii, bo rok po jego przyjściu na świat (urodził się 18 kwietnia 1942 roku) jego rodzice zginęli w bombardowaniu Hamburga. Jochen wychowywał się u dziadków w austriackim Grazu - był Niemcem i choć reprezentował Austrię, to jego idolem był niemiecki hrabia Wolfgang von Trips, który w 1961 roku rozbił się w Grand Prix Włoch na torze Monza.

Von Trips potrzebował w tamtym wyścigu trzeciego miejsca, by zapewnić sobie mistrzostwo, jednak już na drugim okrążeniu jego ferrari po kolizji z lotusem Jima Clarka wzbiło się w powietrze, uderzyło w nasyp i zdemolowało niewysoką barierkę. Poza kierowcą zginęło 15 kibiców, 60 osób zostało rannych.

19-letniego Rindta to jednak nie wyhamowało. Ścigał się według zasady: wygram albo się rozbiję. Kraks miał alarmująco dużo, kontuzji zliczyć nie sposób, podobnie jak wyścigów kończących się w szpitalach. Na pytania o to, jak często jeździ poza marginesem bezpieczeństwa, Rindt odpowiadał: - A czy ja w ogóle kiedykolwiek go nie przekraczam?

Był idolem fanów, choć w samochodach Coopera i Brabhama rzadko walczył o najwyższe cele. Dopiero gdy w 1969 roku przesiadł się do Lotusa i wygrał pierwszy wyścig - GP USA. W maju 1970 roku, w trzecim wyścigu sezonu, w wielkim stylu pokonał na ostatnich kółkach Brabhama w Grand Prix Monako. W połowie roku dominował po wygraniu czterech kolejnych wyścigów, ale opłakiwał też śmierć przyjaciół - na torach zginęli Bruce McLaren i Piers Courage. Rindt pod wpływem żony i malutkiej córeczki rozważał ponoć wycofanie się z wyścigów i obiecał rodzinie, że zakończy karierę po zdobyciu mistrzostwa.

Nie zdołał - na treningu przed GP Włoch zdecydował, że sprawdzi samochód bez skrzydeł, by zmniejszyć opór i zwiększyć prędkość.

Jego lotus mógł rozpędzić się do 330 km/godz., ale był trudny do okiełznania - na piątym okrążeniu Rindt stracił nad nim panowanie i wbił się w bandę. 28-letni Niemiec zginął niemal dokładnie dziewięć lat po tym, jak na tej samej Monzy rozbił się von Trips.

W klasyfikacji generalnej nikt go jednak nie wyprzedził - statuetkę za mistrzostwo odebrała żona.

- Jochen był powodem, dla którego odniosłem sukces w Formule 1. To on dał mi motywację - wspominał po latach Austriak Niki Lauda, trzykrotny mistrz świata. - On był Senną swoich czasów - mówił legendarny John Cooper.

Najwięcej tytułów

7 - Michael Schumacher

5 - Juan Manuel Fangio

4 - Alain Prost

3 - Jack Brabham, Jackie Stewart, Niki Lauda, Nelson Piquet, Ayrton Senn

Australijskiej policji boi się Lewis Hamilton ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.