F1. GP Bahrajnu zagrożone, szefostwo F1 czeka na rozwój wydarzeń

Zaplanowany na 13 marca tegoroczny start sezonu w Formule 1 od Grand Prix Bahrajnu stoi pod dużym znakiem zapytania. Wszystko za sprawą masowych antyrządowych demonstracji, które nawiedzają w ostatnich miesiącach kraje arabskie. W czwartek odwołany został trening GP2 Azji, a szefostwo Formuły 1 z Jeanem Todtem na czele zapowiada, że odnośnie decyzji poczeka do końca weekendu.

W Bahrajnie gromadzące się na ulicach tłumy żądają dymisji premiera Chalifa ibn Salman Al-Chalifa, który szefem rządu jest od 30 lat. Tak jak w innych dotkniętych protestami państwach arabskich na ulicach giną już ludzie. Trudno wyobrazić sobie, że w tle zamieszek byłyby rozgrywane zawody sportowe, bez jakichkolwiek ingerencji buntującego się tłumu. - Tego nie da się zatrzymać, zwłaszcza po tym, jak zginęli ludzie. Łatwo tego nie zatrzymają - mówił jeden z przedstawicieli Centrum Praw Człowieka w mieszczącym się w archipelagu Zatoki Perskiej państwie.

Wg ostatnich doniesień ze świata sportów motorowych, podjęto już decyzję o odwołaniu drugiego treningu serii GP2. Pośrednim powodem były zamieszki, ale decyzja zapadła po tym, jak stacjonująca na torze jednostka medyczna została wezwana do pomocy przy opatrywaniu rannych w wyniku starć policji z demonstrantami. Wszystkie zaplanowane na czwartek wydarzenia przeniesiono na piątek. Jednak nie można mieć pewności co do przeprowadzenia jakichkolwiek zawodów również następnego dnia. Reporterzy, który dotarli na miejsce, by relacjonować GP2 zamiast bolidów GP na torze wychwycili jadące autostradą czołgi.

Wielka niewiadoma GP Bahrajnu

Los GP Bahrajnu pozostaje wielką niewiadomą, a władze najbardziej prestiżowych wyścigów muszą borykać się z problemem przeniesienia testowych przejazdów, które na torze "Sakhir" zaplanowane są w pierwszych dniach marca. Wypełnienie trybun "Sakhiru" również byłoby nie lada kłopotem i wiązało by się to z ogromnymi stratami. Trudno oczekiwać, że potężna liczbę miejsc na widowni wypełnią miejscowi zainteresowani znamiennymi dla historii kraju wydarzeniami. Władze innych państw wydały już oświadczenia, w który stanowczo odradzają swoim obywatelom wszelkich podróży do Bahrajnu. Odważni, raczej nie mogliby korzystać z przysługujących im w normalnych warunkach odszkodowań.

Sytuacja w Bahrajnie

W wyniku masowych aresztowań zaangażowanych krytyką władzy osób, sytuacja w państwie, w którym populacja liczy niecały milion, zaostrzała się od końca lata ubiegłego roku. Jednak protesty nasiliły się dopiero w ostatnim czasie, gdy w sąsiednich państwach rozkwitły całe rewolucje.

Obrońcy praw człowieka w Bahrajnie ogłosili z kolei, że mało prawdopodobne będzie przeprowadzenie wyścigu w pokojowej atmosferze. - Będzie krwawo - ostrzegano organizatorów.

Ostatnie fale demonstracji wywołane w Egipcie i Tunezji, wpłynęły na atmosferę w większości krajów arabskich i niewielkie czynniki decydują o przybiegnięciu ludności do krwawych metod obalenia rządu. W kraju, który w przyszłym miesiącu miał gościć zespoły Formuły 1, takim bodźcem była śmierć jednego z żałobników zastrzelonego miesiąc wcześniej opozycjonisty. Mężczyzna zginął w starciach z policją w trakcie pogrzebu polityka. Po tym wydarzeniu na ulice stolicy Bahrajny Manamy wyszły tysiące protestujących.

Stanowisko Formuły 1

Bernie Ecclestone obawia się, że władze nie zdołają zapewnić należytej ochrony toru "Sakhir" od możliwych akcji protestu. - Zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa - jeśli ktoś chce organizować zamieszki, żeby zwrócić uwagę całego świata, to nie ma lepszej okazji niż Grand Prix Formuły 1 - powiedział szef Formuły 1 - Z uwagą śledzimy bieg wydarzeń. Będziemy polegać na tym, co przekażą nam lokalne władze.

Zagrożenie odwołania startu sezonu Fomuły 1 zgodnie z planem jest większe niż kiedykolwiek w historii Formuły 1. W starciach z policją w Manamie zginęły już co najmniej 4 osoby, a niepokój polityczny stale rośnie.

Prezydent FIA Jean Todt powiedział, że z decyzją odnośnie GP Bahrajnu szefostwo F1 poczeka do wyjaśnienia sytuacji z GP2 Azji. - Staramy się nie wyciągać pochopnych wniosków. musimy się upewnić, że wszystko jest prawdą, co nie zawsze pokrywa się z tym, co się słyszy na początku. Musimy poczekać. Naszym priorytetem jest oczywiście bezpieczeństwo, bezpieczeństwo w samochodzie, bezpieczeństwo na trasie i bezpieczeństwo całej organizacji - zakończył.

Kubica nie będzie miał problemu Heidfelda. Jego zwycięstwa dodatkowo go zmotywują ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.