F1. Webber zataił kontuzję

Kierowca Red Bull Racing Mark Webber swoje ostatnie cztery Grand Prix jeździł ze złamanym ramieniem, kontuzji doznał w czasie jazdy na rowerze w ojczyźnie. Webber nie ujawnił tego swojemu szefostwu. Przed kontuzją Webber prowadził w klasyfikacji mistrzostw świata, ostatecznie zajął trzecie miejsce.

Szef zespołu Red Bull Racing Christian Horner wyraził swoje rozczarowanie z powodu tego, że Mark Webber nie poinformował go o kontuzji barku, której doznał podczas jazdy na rowerze.

Webber złamał ramię w Australii zaledwie tydzień przed wyścigiem w Japonii na torze Suzuka. Kontuzja Webbera wyszła na jaw dopiero przy okazji wydania przez Australijczyka książki pod tytułem "Up Front - 2010, A Season To Remember".

- Ja nawet nie wiedziałem o książce, nie mówiąc już o barku - wypowiedział się Horner na łamach The Daily Telegraph. Bardzo się zawiodłem, że Mark nic nie powiedział. Kontuzja prawdopodobnie nie miała wpływu na jego wydajność, ale myślę, że powinniśmy o tym wiedzieć.

Horner powiedział także, że doceniłby, gdyby Webber unikał rowerów górskich w przyszłości, biorąc pod uwagę również złamanie lewej nogi w październiku 2008 roku. - Nasi kierowcy mają obowiązek upewnić się, że się nadają do wyścigu. Wygląda na to, że rowery nie lubią Marka, może lepiej, żeby przebywał z dala od nich? - dodał.

- Jechałem z moim świetnym przyjacielem. Nagle, on przewrócił się przede mną i nie miałem gdzie uciekać. Czułem, że coś mi się stało. Bardzo cierpiałem - tłumaczy Webber.

- On wiedział, że może występować, potrzebował tylko kilku środków przeciwbólowych - bagatelizuje jego przyjaciółka. - Nie było obawy, że nie będzie mógł konkurować w odpowiedni sposób. To było dla niego bolesne - dodaje.

Mimo kontuzji w Japonii 34-letni Australijczyk zajął drugie miejsce. Następnie rozbił się w Korei Południowej i był drugi za Vettelem w Brazylii. W ostatnim wyścigu sezonu w Abu Zabi zajął ósme miejsce.

Raj One: Kubica bez prezentu od Renault, czyli partnera z doświadczeniem

Alonso się uspokoił. Już nic nie ma do Pietrowa ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA