F1. GP Włoch. Red Bull i niezwykle subtelne team orders?

- Mój silnik umiera - mówił na 22. okrążeniu Sebastian Vettel i dał się wyprzedzić walczącemu o mistrzostwo świata koledze z drużyny, Markowi Webberowi. Dwa okrążenia później jego silnik nagle odżył

Red Bulle nie wystartowały najlepiej do wyścigu o GP Włoch. Pecha miał zwłaszcza walczący z Lewisem Hamiltonem o mistrzostwo świata Mark Webber. Startował z czwartej pozycji, ale na starcie stracił jakieś pięć miejsc.

Wielkie zwycięstwo Ferrari. Kubica znów stracił zmieniając opony

 

Chwilę później z trasy wypadł jednak przez własną głupotę Lewis Hamilton. To była szansa dla Webbera na odrobienie trzech punktów straty do lidera klasyfikacji ogólnej.

Na 22. okrążeniu jadący tuż przed Webberem Vettel ogłosił, że jego "silnik umiera" i dał się wyprzedzić koledze z drużyny. Na dwóch okrążeniach stracił po 2 sekundy, ale następnie jechał już normalnym tempem. Webber mógł jednak za to pognać do przodu.

Cała operacja zdała się na nic, bo ostatecznie to Vettel finiszował przed Webberem. Cały wyścig rozegrał się w alejach serwisowych - wszystko zależało w niedzielę od szybkości zmiany opon. Webberowi i tak udało się jednak odrobić stratę do Hamiltona i nieznacznie go wyprzedzić.

W Formule 1 koledzy z drużyny nie mogą sobie pomagać. Zazwyczaj zawodników zmuszają do tego szefowie ekip, którzy stawiają na tego, który ma większe szanse na mistrzostwo i każą koledze go przepuścić. Takie działanie nazywa się team order i jest niedozwolone.

Dyskusja na temat team orders rozpętała się po GP Niemiec, kiedy to Felipe Massa otrzymał pod koniec wyścigu dość wyraźne polecenie przepuszczenia Fernanda Alonso. W ostatnich dniach mówi się nawet o tym, że team orders mogą zostać zalegalizowane.

Czytaj też relację Z Czuba ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.