F1. Sędziowie opieszali w podejmowaniu decyzji

Spektakularny wypadek Marka Webbera zaważył na losach całego wyścigu w Walencji. Szlag trafił układane przez cały weekend strategie, niemal wszystkie bolidy zjechały natychmiast po pojawieniu się na torze samochodu bezpieczeństwa do garaży na wymianę opon (bo w trakcie neutralizacji traci się na tym najmniej czasu)

Webber dostał skrzydeł - sprawdź na blogu Raja ?

Po minucie okazało się, że nie wszystkie. Po dwóch stało się jasne, że to będzie to największa kontrowersja rywalizacji o Grand Prix Europy.

Safety Car wyjechał na tor w momencie, kiedy kierowca Ferrari Fernando Alonso minął już zjazd do pit-lane. Kubica zmieścił się, ale jak kilka innych kierowców przyspieszył i przekroczył minimalny czas w sektorze - to przepis obowiązujący podczas zjazdu do pit-lane w czasie neutralizacji. Polak i inni już po wyścigu dostał karę 5 sekund. Nie stracił swojego piątego miejsca. Większe przewinienie uczynił Lewis Hamilton. Żeby zdążyć zjechać wyprzedził samochód bezpieczeństwa.

Alonso, bożyszcze miejscowych tłumów, spadł po wypadku Webbera na dziewiąte miejsce. Hamilton po swoim niedozwolonym manewrze pozostał drugi, Kubica był szósty.

Hiszpan jednak musiał przejechać całe kółko nim zjechał do pit-lane. Alonso był wściekły. Ferrari wystosowało oficjalne oświadczenie-protest.

Nie razi mnie złamanie przepisów przez Hamiltona. Zachował się po cwaniacku i na tym zyskał. Trzeba go za to potępić, ale nie można podważyć wyścigowej inteligencji - od razu wiedział co zyska, a co straci jeśli nie wyprzedzi safety ca'a. Dużo więcej niż w wyniku typowej kary - przejazdu przez pit-lane - czyli ok. 25 sekund.

Razi mnie za to po raz kolejny niezrozumiała niekonsekwencja w karaniu kierowców za przewinienia. Co zajęło sędziom bodaj aż 14 okrążeń, zanim podjęli decyzję, że Hamilton zawinił i musi przejechać przez pit-lane? Muszą się pojawić ironiczne komentarze, że tyle trwało liczenie ile jeszcze Hamilton musi zyskać nad Kamui Kobayashim (jechał trzeci), żeby po odbyciu kary nie stracić swojego drugiego miejsca...

I skąd kara 5 sekund za przekroczenie minimalnego czasu w sektorze dla Kubicy i innych? Skąd te 5 sekund? Znów wyliczone, żeby nie zrobić wielkiego zamieszania w klasyfikacji? Żeby Buttona nie pozbawić trzeciego miejsca? Nie dziwię się Ferrari - mieli wielkiego pecha, ale do tego jeszcze sędziowie lekce sobie ważą znaczenie podejmowania szybkich decyzji. Ze szkodą (i z wypaczeniem) dla wyścigu.

Za dwa tygodnie brytyjski Silverstone, gdzie faworytami będą McLareny Buttona i Hamiltona. Nawet bez pomocy sędziów.

Ferrari: GP Europy to skandal. Alonso: Wyścig zmanipulowany  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.