Tam, gdzie ściany są blisko toru, jest więcej zabawy - mówią przed Grand Prix Kanady szósty w klasyfikacji kierowców Robert Kubica i trzeci Lewis Hamilton. Obaj właśnie w Montrealu wygrali po raz pierwszy w karierze.
Polak poznał te ściany z bliska. Jest dzięki temu najlepszym przykładem kierowcy, który w Kanadzie przeżył najbardziej sprzeczne emocje - koszmarny wypadek, omal nie zakończony śmiercią w 2007 r., i później zwycięstwo podczas pierwszego powrotu po kraksie w 2008 r.
W sobotę i niedzielę jest duże prawdopodobieństwo ulewy. Kropiło nawet na początku porannej piątkowej sesji treningowej. Nie trzeba mówić, co oznacza połączenie deszczu, muru i prędkości 300 km/godz. W takich okolicznościach skuteczność hamowania jest kluczem do dotarcia do mety w jednym kawałku.
W Montrealu zawsze trudno o wyścig bez wypadku, ale tym trudniej będzie teraz. Konieczność ostrego hamowania obciążonym paliwem bolidem na mokrym torze - pierwszy raz w tym sezonie będzie to aż tak ważne, bo aż 16 proc. czasu kierowcy spędzą na hamowaniu z pełną mocą - powoduje, że na torze Gillesa Villeneuve'a może zdarzyć się wszystko.
Dotyczy to zwłaszcza czterech stref hamowania, gdzie samochód musi zwolnić w dwie sekundy z około 300 do 120 km/godz. lub mniej, mając na to 60 metrów. I to z pełnym bakiem paliwa - wymogiem tego sezonu jest przecież zakaz tankowania podczas wyścigu. Mało tego, jest jeszcze jeden problem do rozwiązania przez inżynierów. Najlepsze ustawienie aerodynamiczne na tor w Montrealu polega na jak najmniejszym docisku. Tylko że mały docisk oznacza z kolei dodatkowe, gigantyczne obciążenie dla hamulców. Aerodynamiczny docisk jest bowiem tak skutecznym narzędziem hamowania, że jeśli kierowca puści pedał gazu przy prędkości 160 km/godz. lub większej, bolid wytraci ją szybciej niż świetne samochody sportowe z wciśniętym do deski pedałem hamulca. Na superszybkim torze w Montrealu przy hamowaniu kierowca musi wytrzymać przyśpieszenie ujemne 5,5 G. Oczy wychodzą z orbit. Podobno hamulce mogą być jeszcze skuteczniejsze, ale wtedy oczy naprawdę wyleciałyby z orbit, a mówiąc poważniej - szanse na zobaczenie manewrów wyprzedzania w Formule 1 zniknęłyby ostatecznie.
Hamulce to problem, z którym borykają się słabsze zespoły - w wyścigu trzeba będzie unikać kontaktu z nimi jak ognia.
Dobre hamulce pozwolą dojechać do mety, ale najlepszym kierowcom chodzi o to, aby dojechać do mety przed innymi.
Grand Prix Kanady ma wszelkie cechy klasyka nad klasykami. Nie tylko weźmie w wyścigu udział czterech mistrzów świata, przy czym wszyscy wciąż mają szansę na kolejny tytuł - tak działo się w każdym poprzednim GP sezonu. Teraz jednak najlepsi kierowcy spotkają się dwa tygodnie po starcie w Turcji, gdzie kraksa partnerów z najszybszego w stawce Red Bulla zniweczyła szansę na podwójne zwycięstwo zespołu i gdzie omal nie doszło do podobnego wydarzenia w zespole McLarena. Mimo że w tym przypadku zakończyło się happy endem i podwójnym zwycięstwem, w obydwu zespołach atmosfera musi być dziś napięta. Obydwa teamy uważają, że w Kanadzie są lepsi od rywali.
Jednak przewagę może mieć McLaren, wynalazca kanału F-duct. Jest to inteligentny pomysł na zwiększenie prędkości bolidu na prostej. Efekty było już widać we wcześniejszych wyścigach, gdzie Hamilton przedzierał się przez gąszcz rywali właśnie na prostych. Na pierwszym treningu najszybszy był Jenson Button, Hamilton również jechał bardzo szybko.
Od początku sezonu kilka zespołów wprowadziło swój własny system, w tym Mercedes (bardzo szybki Michael Schumacher na porannym treningu, Nico Rosberg również), ale nie Renault Roberta Kubicy. Mimo to jego zespół też liczy na niezły wynik. W przypadku francuskiego bolidu najważniejsza jest bardzo dobra mechaniczna przyczepność. Na ciasnych szykanach, wolnych ostrych zakrętach może to być ważne. - Na jednym z nich, jeśli otrzeć się niemal o ścianę na milimetry, można zyskać nawet 0,2 s - mówi Kubica. Jeździł na treningach brawurowo. Rano był szósty.
17 lipca w Poznaniu Robert Kubica będzie jeździł bolidem w imprezie N-Gine Renault F1 Team Show. Polski kierowca po raz pierwszy w kraju pojedzie po torze wyścigowym. Oprócz tego na torze Poznań będzie jeździć bolid Formuły renault 2.0 oraz piękne wyścigowe megane trophy. Obydwa samochody poprowadzi jeden z kierowców testowych zespołu. Widzowie będą mogli obejrzeć inne modele sportowe Renaulta oraz wziąć udział w konkursach, między innymi w zmianie opon na czas.