W rozmowie z magazynem 'F1 racing' były szef FIA (Międzynarodowej Federacji Samochodowej) Max Mosley opowiada o jego kontaktach z Ferrari.
- Między styczniem a marcem 2008 r. odbyliśmy wiele spotkań z zespołami F1 i wszyscy byli zgodni, że trzeba ciąć koszty. Również sposób w jaki to należy zrobić był zaakceptowany. Tylko Ferrari zawsze się sprzeciwiało. Myślę, że włoski zespół obawia się tego, że w przypadku takiej samej puli na wydatki, ich bolidy okażą się nie być konkurencyjne - powiedział Max Mosley.
Były szef FIA przyznał, że federacja w stosunku do Ferrari zachowywała się neutralnie. Mosley przypomina jednak jeden wyjątek, który miał miejsce w 1999 roku podczas GP Malezji.
- Legalność deflektorów (element aerodynamiczny - przyp. Sport.pl) w bolidach, polegała wtedy na ich odpowiednim umieszczeniu. Jeśli były zamontowane pod niewielkim kątem w stosunku do nadwozia - wszystko było dobrze. Nielegalne były, jeśli umocowano je pionowo. Moim zdaniem, wtedy w przypadku Ferrari zostały one umocowane nielegalnie. Zdjęliśmy je z bolidu, by przyjrzeć się sprawie. Ferrari powiedziało, że umocowali je pod niewielkim kątem. Na podstawie ich opinii podjęliśmy decyzję. Powinniśmy przyjrzeć się wtedy dokładnie całemu samochodowi. Nigdy już nie popełnimy takiego błędu - dodał Mosley.
'Jak u Jamesa Bonda' - kwatera Renault ?