Schumacher pozostaje w śpiączce od 29 grudnia, kiedy miał wypadek na nartach w okolicach Meribel w Alpach. Przewrócił się i uderzył głową w skałę. Mimo że miał kask, siła uderzenia była tak duża, że doznał poważnego urazu mózgu.
Choć szanse kierowcy na powrót do zdrowia wciąż są niewielkie, to w ostatnich dniach stan Schumachera uległ poprawie. A piątkowe oświadczenie menedżerki Schumachera, choć lakoniczne, to jest powodem do optymizmu.
"Michael robi postępy. Pokazuje momenty świadomości i przebudzania. Jesteśmy przy nim razem z lekarzami z Grenoble w tej długiej i ciężkiej walce." - czytamy w oświadczeniu Sabine Kehm.
Tradycyjnie już menedżerka Schumachera nie ujawniła szczegółów dotyczących leczenia kierowcy. "Prosimy o zrozumienie. Chcemy chronić prywatność Michaela oraz jego rodziny i pozwolić lekarzom wykonywać ich pracę" - dodała Kehm. Jak pisze "Die Welt" proces wybudzania Schumachera ze śpiączki rozpoczął się pod koniec stycznia, gdy lekarze zaczęli zmniejszać ilość podawanych środków przeciwbólowych.
Schumacher od wypadku przebywa w szpitalu we francuskim Grenoble. Żona Schumachera Corinne poinformowała, że postanowiła zbudować w rodzinnej rezydencji nad Jeziorem Genewskim centrum medyczne dla męża . Koszt przedsięwzięcia wynosi w przeliczeniu 50 mln złotych.