Przed sezonem do regulaminu weszły nowe przepisy o przepływie paliwa w bolidzie. FIA zapowiadała, że nie będzie przymykać na nie oka. Po pierwsze waga zużytego paliwa w trakcie wyścigu nie może być większa niż 100 kilogramów, po drugie przepisy zabraniają większego przepływu paliwa niż 100 kg/h (chodzi o chwilowe zużycie). Ricciardo miał często przekraczać ten drugi wskaźnik, co mogło mieć wpływ na jego wynik.
Władze Red Bulla po ogłoszeniu dyskwalifikacji przez władze FIA złożyły odwołanie, a szef teamu Christian Horner jest przekonany o powodzeniu apelacji. Przywróciłaby ona drugie miejsce australijskiemu kierowcy i osiemnaście punktów w klasyfikacji generalnej kierowców. Do czasu rozpatrzenia apelacji wyniki GP Australii są uznawane za nieoficjalne.
- Nie składalibyśmy odwołania, gdybyśmy nie byli absolutnie pewni, że sprawa jest do obronienia - tłumaczy Horner. - Istnieje bowiem bardzo znacząca rozbieżność pomiędzy tym, co odczytywał czujnik, a tym, co wykazały nasze pomiary przy wlewie paliwa. Czujniki FIA są dosyć problematyczne. My opieramy się na swoich własnych danych, gdyż w przeciwnym razie tracilibyśmy bardzo dużo z mocy silnika - dodał.
Szefa zespołu, który broni w tym sezonie tytułu mistrza świata konstruktorów, popierają ludzie blisko związani z F1. Australijski milioner Paul Stoddart, który w przeszłości był właścicielem teamu Minardi, także jest przekonany o powodzeniu apelacji złożonej przed Red Bulla.
- Inżynierowie Renault wiedzieliby, ile dokładnie paliwa wlali do tego silnika. Mówimy tu o zespołach z budżetami na poziomie 400-500 milionów dolarów. I mają one zdecydowanie lepszy sprzęt niż FIA - powiedział na antenie australijskiego radia.
Jego zdanie podziela korespondent sportowy angielskiego dziennika "The Times" Kevin Eason, który napisał: "W przeciwnym narożniku niż Red Bull jest FIA - organizacja merytorycznie amatorska z budżetem, który jest zaledwie ułamkiem tego, czym dysponują zespoły F1". Według dziennikarza Red Bull będzie w stanie udowodnić, że Ricciardo nie zyskał żadnej przewagi, a zespół zachował się odpowiednio w warunkach, jakie były w Melbourne.