Berniego Ecclestone'a Formuła 1 bez hamulców

Oskarżony o łapówkarstwo na wielką skalę King Kong świata Formuły 1 Bernie Ecclestone wzorem menedżera nowoczesnego sportu?

Niech nikogo nie zmylą ostatnie chwile przed wejściem Berniego do londyńskiego sądu, gdzie toczy się sprawa m.in. o to, czy dał niemieckiemu bankowcowi Gerhardowi Gribkowskiemu 44 mln dol. łapówki, zapewniając sobie w ten sposób dalszą symbiozę z lukratywnym sportem.

Bernie wyglądał przez ten jeden jedyny moment jak zwyczajny 83-latek. Zagubiony w drzwiach obrotowych wysokiego sądu, kręcący się drobnymi kroczkami w kółko razem z nimi, wreszcie chyba zrezygnowany - rejestrowały to kamery, filmik pod tytułem "Dziwaczne wejście Berniego do sądu" jest przebojem internetu. Jakimś cudem udało mu się progi sądu przekroczyć, dzięki wydatnej pomocy asystentki. Zgromadzeni dziennikarze rzucili wtedy: "Ach, on jest za bogaty, by znać się na drzwiach obrotowych ".

Chyba że drzwi kręciły się dla Berniego po prostu za wolno. On jest przyzwyczajony do wyższego tempa, tempa Formuły 1. Sam je nakręcił. Kiedy przejmował kontrolę nad wyścigami, wykorzystując na początku lat 70. zażartą walkę stajni wyścigowych z wszechmocną, wydawałoby się, federacją samochodową (FIA), Formuła 1 była sportem dla romantycznych zapaleńców, rozgrywanym głównie w Europie.

40 lat później dwumiliardowy biznes - w euro - kręci się na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. Ale gdyby ktoś zbudował tam tor za 300 mln i drugie tyle dla udziałowców F1, kto wie, co byłoby jutro. Właśnie dlatego za rok w Soczi odbędzie się pierwsze Grand Prix Rosji. Rosjanie zapłacili ponad 200 mln dol. za prawo do rozegrania siedmiu wyścigów, następne dwieście będzie ich kosztował uliczny tor wokół parku olimpijskiego. Piękna wizja.

W tym właśnie rzecz, że Ecclestone jest i pociągający, i odpychający.

Był kowalem własnego losu w wersji "no, to już chyba przegięcie". Syn rybaka z głębokiej angielskiej prowincji przed brzaskiem roznosił gazety, aby móc kupić bułki, których nie zjadał, ale z zyskiem sprzedawał w szkole na przerwach. Jako 16-latek zarabiał w gazowni, dziś jest czwarty na liście najbogatszych Brytyjczyków, jego córki skupują największe rezydencje na kalifornijskim i londyńskim rynku nieruchomości - 23-letnia Petra właśnie kupiła w Los Angeles willę za 83 mln dol., o kubaturze Dworca Centralnego, zaś 27-letnia Tamara rozgląda się za czymś mniej skromnym. - Nie jestem zepsuta, jestem uprzywilejowana - powiedziała Petra w telewizyjnym wywiadzie w "Good Morning, America". - Będzie odwiedzać mnie rodzina, potrzebuję przestrzeni.

W przyszłym roku wyścigi Formuły 1 odbędą się wszędzie tam, gdzie warto. Jeśli weźmiemy listę najbogatszych krajów pod względem GDP, w piętnastu pierwszych rozgrywa się Grand Prix - oprócz Francji. To dzieło Ecclestone'a, który przyciągnął azjatyckie tygrysy i azjatyckie potęgi, zdobył dla Formuły 1 Rosję, odzyskał Meksyk, USA - w przyszłym roku odbędą się tam prawdopodobnie aż dwa wyścigi, w Austin i New Jersey - doprowadził do widowiskowych nocnych wyścigów w Singapurze, które pasują Europejczykom pod względem telewizyjnego prime time'u. Przesunął F1 poza Europę, nastawił ją na telewizję, teraz na cyfryzację - w telewizji jest jakość HD, przesył ponad 42 MB/s, w komputerze czy smartfonie można oglądać wyniki na żywo w dokładnie tej wersji, jaką mają do dyspozycji zespoły i kierowcy. Na wyścigach zarabiają telewizje dzięki reklamom, zespoły dzięki telewizji, kierowcy dzięki zespołom. Bernie po prostu sprawia, że coś się dokonuje, że wszystko się kręci. Za to sformułowanie mu się dostało - kiedy w taki właśnie sposób scharakteryzował Hitlera, będąc prawdopodobnie pod wpływem swojego przyjaciela, wieloletniego szefa FIA Maksa Mosleya, syna brytyjskiego zwolennika nazizmu Oswalda Mosleya.

Tych wszystkich cudów Bernie dokonuje dzięki biznesowemu sprytowi i braku skrupułów, które można opisać zdarzeniem w lat 70.: Przerażony Mario Andretti przybiega na jednym z przyjęć do Berniego i sapie: "Bernie, Colin Chapman daje mi 1000 dolców, żebym cię wepchnął do basenu". "Odpalasz mi 500 i możesz mnie wrzucać" - mówi Ecclestone.

I to jest właśnie schemat działania, który może Berniego zgubić.

Gribkowski, od którego zaczyna się historia, menedżer Bayern LandesBank odpowiedzialny za określanie ryzyka, przyznał, że rzeczywiście otrzymał 44 mln dol. łapówki od Berniego. Za to dostał wyrok - zredukowany ze względu na współpracę z wymiarem sprawiedliwości - ponad ośmiu lat więzienia.

W skomplikowanej operacji inwestycyjno-bankowej w 2006 roku Gribkowski zarekomendował m.in. sprzedaż po zaniżonej cenie udziałów w Formule 1, które bank posiadał w swoich aktywach, spółce CVC, co było korzystne dla Ecclestone'a. Bernie twierdzi z kolei, że był szantażowany przez Gribkowskiego, który miał grozić wyciągnięciem rodzinnych manipulacji podatkowych i mówi dziś, że wolał stracić 44 mln dol. niż 2 mld dol.

To dopiero początek przygód sądowych.

Zaczęło się w Londynie (tu sprawa Gribkowskiego jest częścią szerszego pozwu dotyczącego przekrętów przy sprzedaży F1 w 2006 roku), zaraz będzie Monachium (tu prokurator będzie domagał się wyroku za łapówkarstwo), a potem USA, gdzie prywatny fundusz inwestycyjny Bluewater żąda 650 mln dol. odszkodowania, twierdząc, że podczas sprzedaży udziałów F1 spółce CVC w 2006 roku był najlepszym oferentem. Bluewater pozywa CVC, Ecclestone'a, jego rodzinne firmy kontrolujące F1, Gribkowskiego i Bayern LandesBank.

W tle jest emisja akcji F1 w ofercie publicznej na giełdzie w Singapurze, z której udziałowcy wyścigów - w tym Bernie - spodziewają się 12 mld dol.

Tego wszystkiego może nie przetrzymać nawet najbardziej dziarski 83-latek.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.