Sportowy weekend. Młodzieżówka chroni przed depresją, 300 proc. podwyżki Townsenda

Z trzech podejść polskich reprezentacji w meczach eliminacyjnych udało się w ten weeekend tylko jedno. Takich problemów nie miał Andros Townsend, który już w pierwszym meczu w angielskiej kadrze zagrał fantastycznie i niebawem będzie się cieszył z 300-procentowej podwyżki. W hitowej walce bokserskiej znów ktoś poczuł się oszukany, a Fernando Alonso pobił rekord, który jednak nie może dać pełnej satysfakcji. Zapraszamy na podsumowanie sportowego weekendu.

Na Twitterze o trochę innych sportach pisze - @kgirgiel

"Sportowy weekend" to tytuł cyklu w Sport.pl. Co tydzień w niedzielę wieczorem podsumowujemy weekend w światowym sporcie, pisząc o tematach niekoniecznie lądujących na czołówkach portali. Nawiązujemy do nich, wybierając: wydarzenie, bohatera, antybohatera, liczbę, wideo, zdjęcie, cytat i tweet weekendu.

Wydarzenie weekendu

Mecz Orlen Wisła Płock - Vive Kielce. Na jednym boisku zdobywcy złotych medali olimpijskich, mistrzowie świata, medaliści mistrzostw Europy, zwycięzcy i finaliści Ligi Mistrzów. I to wcale nie jest mecz Orłów Górskiego z oldbojami Realu Madryt, a spotkanie dwóch polskich drużyn w Lidze Mistrzów. "Meczem Wisły z Vive polska piłka ręczna pokaże Europie, że nie musi pukać do bram nieba, bo już w nim jest. Teraz ma okazję udowodnić, że na pobyt w raju zasługuje" - pisała oficjalna strona LM przed szlagierem trzeciej kolejki.

Lepsi w międzynarodowej odsłonie "Świętej wojny" okazało się VIVE, wygrywając w Płocku 30:28. Chcielibyśmy więcej takich meczów na tak wysokim poziomie, ale ministra Joanna Mucha powinna jednak zapytać: Kto zdecydował, że dwie polskie drużyny trafiły do jednej grupy Ligi Mistrzów?

Bohaterowie weekendu

Młodzieżowa reprezentacja Polski . Nie, mecz ze Szwecją nie był jakoś szczególnie imponujący, zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy piłkarze Marcina Dorny trenowali głównie moduł taktyczny "Ratuje się, kto może". Wygrana 2:0 nie zapewniła im też żadnego sukcesu. A jednak naszej drużynie U-21 należy się wyróżnienie za uchronienie polskich kibiców od głębokiej depresji. W weekend na poziomie eliminacyjnym grały trzy reprezentacje Polski - seniorska, młodzieżowa i U-19. Wrogim siłom, dzięki bramkom Dominika Furmana i Michała Żyry oparła się, niczym mała galijska wioska, tylko drużyna Dorny. Trudno powiedzieć, czy ten zespół osiągnie w przyszłym roku jakiś sukces, a potem ogłosi, że "zmienia szyld i jedzie dalej", ale sytuację w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy ma całkiem niezłą.

Antybohater weekendu

Grzegorz Wojtkowiak. Być może to wina trenera Fornalika, bo na najważniejszy mecz eliminacji wystawił obrońcę, który we wcześniejszych spotkaniach nie grał ani minuty. Ale to jednak piłkarz popełnił błąd, który zdecydował o porażce z Ukrainą. To za jego sprawą matematyka stała się bezradna i Polacy ostatecznie stracili szansę na awans. Kilka tygodni temu Wojtkowiak na pięć minut stał się gwiazdą internetu, dzięki (biernemu, ale jednak) przyczynieniu się do powstania najpopularniejszej sportowej fotki z rąsi . Po meczu z Ukrainą jego zdjęcia znów krążą po sieci jak spamerskie łańcuszki. Tym razem zapracował na to swoją grą.

" width=400>

 

Fot. Ekstraklasa.net

Liczba weekendu

1571 - po czwartym miejscu w Grand Prix Japonii tyle punktów w całej karierze w F1 uzbierał Fernando Alonso, co jest nowym rekordem wszech czasów. Hiszpan wyprzedził Michaela Schumachera. Dla kierowcy Ferrari mamy jednak dwie złe wiadomości. Gdyby w F1 zawsze obowiązywał taki system punktacji jak teraz, Hiszpan byłby w tej klasyfikacji na trzecim miejscu (2414 pkt), za Alainem Prostem (2470,5) i Schumacherem (3890). Po drugie, w tym sezonie Sebastian Vettel zdobył już 297 punktów, czyli tyle, ile cały zespół Ferrari.

Cytat weekendu

W nocy z soboty na niedzielę w Las Vegas pojedynek stoczyli dwaj ostatni pogromcy Manny'ego Pacquiao. Właściwie to jeden pogromca Pacquiao (Juan Manuel Marquez) i pięściarz, który Filipińczyka pokonał zdaniem sędziów i tylko zdaniem sędziów (Timothy Bardley Jr). Po kontrowersyjnym zwycięstwie nad "Pacmanem" Amerykanin bardzo chciał udowodnić kibicom, że to jemu należy się tytuł mistrza świata. Okazją do tego była walka z Marquezem. Tym razem Bradley wygrał zupełnie zasłużenie, ale doszło do dogrywki, gdy pięściarze dorwali się do mikrofonów. - Wygrałem bilet do Galerii Sław boksu. Jest Floyd Mayweather, jest Andre Ward i jest Tim Bradley - mówił mistrz świata.

A Marquez najpierw odmówił wywiadu, potem w szatni zgodził się na kilka pytań. - Bradley musi być szczęśliwy. Jest jedynym niepokonanym bokserem, który przegrał dwa razy - zaczął. - Przyjechaliśmy tu, by wygrać i wygraliśmy, ale sędziowie widzieli co innego. Wygraliśmy. Jestem zadowolony z walki. Zostałem oszukany po raz szósty, nie wiem, co przyniesie przyszłość - mówił rozgoryczony Marquez, który wcześniej kilka razy przegrywał walki w kontrowersyjnych okolicznościach.

Tym razem jednak nie miał racji. Bradley zadał więcej ciosów, częściej trafiał. Dwaj sędziowie punktowali walkę 115-113, 116-112 dla Bradleya, jeden widział zwycięstwo Marqueza 115-113. Ekspert ESPN Dan Rafael punktował 115-113 dla Bradleya.

" width=400>

 

Fot. ESPN

Tweet weekendu

 

Fot. ESP

Po sprzedaniu Bale'a o Tottenhamie mówiło się, że "sprzedali Elvisa i kupili Beatlesów". Ale niespodziewanie w pierwszych meczach sezonu objawił się im jeszcze Pete Townshend, a właściwie Andros Townsend. 21-letni skrzydłowy świetnie gra w lidze, a w piątek zadebiutował w reprezentacji Anglii. I to jak zadebiutował! Przy rywalach wyglądał jak piłkarz używający systemu DRS. Był po prostu nie do złapania. Dryblował, wymuszał faule, stwarzał sytuację, strzelił przepięknego gola, a Anglia wygrała 4:1.

Jeden mecz wystarczył, by w Anglii już ogłoszono go zbawcą reprezentacji. "Czy Real Madryt już zaoferował Tottenhamowi za niego 200 mln euro?" - żartował na Twitterze popularny w Wielkiej Brytanii golfista Lee Westwood.

Na razie Townsend podobno negocjuje nowy kontrakt na White Hart Lane. Do tej pory zarabiał jakieś nędzne 10 tys. funciaków tygodniowo, ale szykuje się dla niego podwyżka o 300 procent. A gdyby kiedyś znudziło mu się kopanie piłki, mógłby spokojnie pomyśleć o karierze w branży muzycznej. Tylko chórki do wymiany.

Zdjęcie weekendu

Jeśli ktoś uważa, że naszej piłkarskiej reprezentacji brakuje jaj , powinien wybrać się na mecz kadry rugbistów. Albo przynajmniej zobaczyć to zdjęcie. Rugbiści ostatnio specjalizują się w zmazywaniu plamy po piłkarzach. We wrześniu dzień po meczu kadry Fornalika z Czarnogórą pokonali Szwedów, a w tę sobotę ograli Czechów 30:10

 

Fot. Kuba Atys

Wideo weekendu

Belgia cieszy się z awansu na mundial. My mamy swój tercet z Borussii, a Belgowie mają tercet z Tottenhamu (Verthongen, Dembele, Chadli), duety z Chelsea (Hazard i De Bruyne), Atletico (Courtois i Alderwiereld) i Evertonu (Lukaku, Mirallas) oraz solistów w Manchesterze City (Kompany), Arsenalu (Vermaelen), Manchesterze United (Fellaini), Bayernie (Van Buyten) czy FC Porto (Defour). Sześć lat temu Polacy dwukrotnie ograli Belgów w eliminacjach Euro 2008. Od tego czasu ta reprezentacja dochowała się kilkunastu piłkarzy światowej klasy i kilkunastu następnych aspirujących do tego poziomu. W eliminacjach MŚ 2014 Belgowie wygrali osiem meczów i jeden zremisowali. Strzelili 17 bramek, tracąc tylko trzy. W piątek świętowali awans po wygranej 2:1 z Chorwacją. W Brazylii będą jedną z najciekawszych do oglądania drużyn.

Copyright © Agora SA