F1. Legenda niemieckich wyścigów: Kibice gwiżdżą na Vettela, bo jest za grzeczny

Sebastian Vettel wygrał GP Singapuru i na podium został wygwizdany przez kibiców. Rozczarowany taką sytuacją mistrz świata zaapelował, żeby go nie winić za zwycięstwa. Ponieważ to raczej nie pomoże, niecodzienną radę Vettelowi dał jego rodak Hans-Joachim Stuck. - Może zrobić tylko dwie rzeczy: albo przestać być tak grzecznym, albo przestać wygrywać - stwierdził ironicznie były niemiecki kierowca wyścigowy.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Życie notorycznego zwycięzcy jest trudne. Wygrywasz w cuglach wyścig, idziesz świętować na podium, a tu nieoczekiwanie spotykają cię gwizdy. Z taką sytuacją, nie po raz pierwszy zresztą, musiał zmierzyć się Vettel po GP Singapuru. - Ci kibice, którzy nieustannie na mnie gwiżdżą, organizują sobie chyba wycieczki na każdy kolejny wyścig - powiedział rozczarowany kierowca Red Bulla.

Trudno przypuszczać, żeby miało się to wszystko w najbliższym czasie zmienić i właśnie dlatego niecodzienną radę, jak przekonać do siebie kibiców, daje Vettelowi Hans-Joachim Stuck. Były niemiecki kierowca F1, a obecnie ekspert telewizyjny stwierdził, że mistrz świata podpada kibicom nie tylko tym, że wygrywa, ale i tym, że jest... za grzeczny.

- Sebastian po prostu nie ma charyzmy Fernando Alonso czy Kimiego Raikkonena. Albo to masz, albo nie, co nie znaczy, że Vettel nie jest świetnym facetem. Po prostu Raikkonen czy też Lewis Hamilton bardziej pasują do stereotypu kierowcy wyścigowego - powiedział 62-letni Stuck.

- Jeden romansuje z kobietami, inny leży pijany pod stołem. Kierowcy, którzy mają wzloty i upadki, są po prostu bardziej kochani przez fanów niż gość, który ciągle wygrywa. Jeśli Vettel chce być uwielbiany, musi zacząć przegrywać - dodał z uśmiechem.

Tymczasem zupełnie inne spojrzenie na całą sytuację ma szef F1 Bernie Ecclestone. Jego zdaniem Vettel może zostać mimowolnie pokonany w przyszłym sezonie. - Będziemy mieć nowe bolidy, nowe silniki, nowe przepisy, wszystko może się zmienić. To będzie szansa dla Mercedesa i Ferrari - uważa Ecclestone. Poczekamy, zobaczymy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.