Formuła 1. Webber odejdzie do Porsche?

Mark Webber w Red Bullu nie czuje się ostatnio zbyt doceniany. Szefowie teamu faworyzują Sebastiana Vettela. Według niemieckiego Bilda Australijczyk negocjuje swój kontrakt z Porsche, które właśnie konstruuje bolid F1 i w najbliższym czasie chce do niej dołączyć.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Webber miał już odwiedzić siedzibę Porsche w Stuttgarcie, gdzie negocjował trzyletni kontrakt, który miałby obowiązywać od początku kolejnego sezonu. W Stuttgarcie 170 osób pracuje już nad bolidem, który byłby w stanie rywalizować od początku 2014 roku z najlepszymi.

Webber na razie niczego nie potwierdza: - Decyzję co do swojej przyszłości podejmę jak zwykle w lecie - powiedział Australijczyk.

Feralne GP Malezji

Gorąco w Red Bullu było podczas GP Malezji. Webber oskarżył Niemca Sebastiana Vettela o złamanie poleceń zespołu, według których w końcówce wyścigu mieli oszczędzać silniki i nie walczyć już o zwycięstwo. Tymczasem mistrz świata zaatakował Webbera, podejmując ogromne ryzyko.

Przy jednym z ostatnich pit stopów Webber wyjeżdżał z alei serwisowej praktycznie na równi ze swoim kolegą z zespołu - Vettelem. Kierowcy fantastycznie walczyli ze sobą o prowadzenie, ale Webber nie dał się wyprzedzić, mimo że jego opony nie były jeszcze tak rozgrzane jak Niemca. Po jednym okrążeniu Niemiec wyprzedził jednak Australijczyka, mieszcząc się minimalnie między kolegą z zespołu a ścianą oddzielającą tor od pit stopu. Webber trochę odpuścił w tej sytuacji, nie chcąc ryzykować rozbicia obu bolidów.

Po wyścigu Webber był wyraźnie wściekły na Vettela; wchodząc do pomieszczenia, w którym obaj mieli czekać na dekorację, nawet nie pogratulował Niemcowi. Rzucił tylko pod jego adresem krótkie hasło "multi 21", które w kodzie zespołu Red Bulla oznacza zaprzestanie ścigania się i spokojny dojazd do mety.

Już po dekoracji tak komentował to, co na torze zrobił jego partner z zespołu: - Po ostatnim pit stopie zespół przekazał mi przez radio, że wyścig dla nas się skończył i mamy "wygasić" silniki, by spokojnie dojechać do końca.

- Ja także chciałem się ścigać, jednak ostatecznie zespół podjął taką decyzję, którą zawsze ustalamy przed startem wyścigu. W takiej sytuacji mamy oszczędzać opony i doprowadzić bolidy do mety. Seb podjął jednak swoją własną decyzję i jak zwykle będzie pod ochroną. Tak to właśnie wygląda - komentował wściekły Webber.

- Ja wrzuciłem swój silnik na niższe obroty i kontynuowałem spokojną jazdę do mety, i wtedy zaczęła się ta cała walka. Jestem bardzo rozczarowany zakończeniem dzisiejszego wyścigu - dodał Australijczyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.