F1. Szef McLarena: Siedem zespołów walczy o przetrwanie

- Siedem z 11 zespołów w Formule 1 ma tak poważne kłopoty finansowe, że walczy o przetrwanie - uważa szef McLarena, Martin Whitmarsh.

- Żyjemy w świecie reklam i wystarczy spojrzeć, jak ma się rynek reklamowy na świecie. Cennik idzie w dół - mówi Whitmarsh. - Podjęliśmy pewne kroki, ale sądzę, że niektórym będzie ciężko.

Whitmarsh uważa, że kilka zespołów będzie miało kłopoty ze "stworzeniem wykonalnego modelu biznesowego przez kilka lat".

- Red Bull radzi sobie dobrze, ale wszyscy inni cierpią - uważa z kolei Cyril Abiteboul, szef Caterham.

Whitmarsh twierdzi, że obecne problemy to odbijający się czkawką globalny kryzys finansowy sprzed pięciu lat. Kontrakty reklamowe i sponsorskie podpisane przed załamaniem się gospodarki upłynęły. Nowi sponsorzy nie mają już takich funduszy, a starzy nie chcą płacić tyle, ile wcześniej.

W Formule 1 istnieją ścisłe limity zatrudnienia czy kwot, jakie mogą zostać wydane na badania i rozwój, ale mimo tych zaworów bezpieczeństwa ekipy mają kłopoty. Hiszpański HRT miał trudności tak wielkie, że z końcem sezonu musiał zakończyć działalność.

F1 przegrywa z innymi dyscyplinami

Przed rozpoczynającym się 17 marca w Australii sezonem Caterham i Marussia musiały pożegnać poważanych (i dobrze zarabiających) kierowców na rzecz takich, którzy sami będą mogli wnieść jakiś finansowy wkład (w Caterhamie Jarna Trullego zastąpił Witalij Pietrow, z Marussii zwolniono Tima Glocka na rzecz Brazylijczyka Luiza Razii).

Zdaniem Whitmarsha jednym z problemów jest to, że zespoły nie otrzymują wystarczająco dużych kwot od przychodów od właściciela praw do F1, grupy CVC, która na stanowisku szefa zatrudnia Berniego Ecclestone'a.

W 2011 r. przychód F1 wyniósł ok. 1,5 mld dolarów. Danych za poprzedni rok nie ujawniono.

NFL rocznie generuje 4 mld dolarów przychodów, a angielska Premier League od przyszłego sezonu zarobi 1,6 mld za same brytyjskie prawa telewizyjne.

Zobacz wideo

Silniki jeszcze zawarczą?

Zgodnie z poprzednią umową między zespołami, CVC i FIA (Międzynarodową Federacją Samochodową), ekipy otrzymywały 47 proc. przychodów. Kontrakt, zwany Concorde Agreement, upłynął z końcem ubiegłego roku.

Nowa umowa zostanie dopiero podpisana, ale pierwsze doniesienia sugerują, że suma otrzymywana przez zespoły wzrośnie aż do 63 procent.

Dodatkowo, wszystkie zespoły zawarły nowe oddzielne komercyjne kontrakty z CVC, których szczegóły nie zostaną ujawnione.

- Bernie wykonał fantastyczną pracę dla właścicieli. Możemy go krytykować, ale pracuje lepiej niż my. Reprezentuje pieniądze swoich pracodawców - komentuje Whitmarsh.

- Nie jestem pewien, czy siedem ekip jest zagrożonych, ale zgaduję, że co najmniej pół tuzina nie poradzi sobie samemu przy obecnych warunkach - mówi ekspert ds. marketingu specjalizujący się w F1, który nie chce ujawniać swojego nazwiska.

Otoczenie biznesowe wszędzie jest trudne, nie tylko w F1.

- Patrząc na F1, testem powinno być to, czy drużyna potrafi się utrzymać bez wsparcia udziałowców, którzy często są też sponsorami - uważa ekspert. - Jeśli odpowiedź brzmi "tak", to biznes jest zdrowy. Jeśli "nie", to zespoły pewnie przetrwają, ale nie dlatego, że są samowystarczalne, ale dlatego, że właściciele je utrzymają. Gdyby oni zakręcili kurek, ekipy nie przetrwałyby.

Copyright © Agora SA