Vettel mógł dzisiaj świętować, przed wyścigiem miał 10 punktów przewagi nad Fernando Alonso. Ale ani Ferrari, ani McLaren, który zapowiadał, że jedzie do USA po zwycięstwo, nie zamierzali ułatwiać Niemcowi zadania.
Ferrari wymieniło skrzynię biegów w bolidzie Felipe Massy, by cofnięcie Brazylijczyka o pięć miejsc dało lepszą pozycję startową Alonso. Najlepszy na starcie był Vettel, ale Alonso też poradził sobie nieźle i jechał na 4. miejscu. Drugi był Mark Webber, który miał pomóc Vettelowi w utrzymaniu dystansu do reszty stawki, jednak przez kłopoty z pojazdem Australijczyk przedwcześnie zakończył wyścig.
Vettel długo utrzymywał się na prowadzeniu, jednak cały czas na ogonie siedział mu Hamilton, męcząc Niemca. Na 42. okrążeniu w końcu zaatakował i wysunął się na prowadzenie, którego nie oddał już do końca wyścigu. Vettel przyjechał na metę tuż za nim, trzeci był Fernando Alonso, który przedłużył tym samym swoje szanse na tytuł mistrza świata.
Sebastian Vettel ma teraz 13 punktów przewagi nad Alonso, wszystko rozstrzygnie się więc podczas GP Brazylii. Już w niedzielę natomiast Red Bull zapewnił sobie mistrzostwo świata konstruktorów.